poniedziałek, 31 grudnia 2007
Koniec roku
Kończy się rok 2007, pod wieloma względami bardzo szczęśliwy, ale i bardzo trudny momentami. Mam nadzieję, że te trudne doświadczenia wzmocniły nas i nauczyły skąd czerpać siły, nadzieję, wiarę, kiedy ich zupełnie brakuje. Ale i miałabym nadzieję, że wiedza ta nie będzie nam potrzebna w przyszłym roku, bo będzie on spokojnym, szczęśliwy, bez nieprzyjemnych niespodzianek! A jaki będzie ten rok ... no cóż, to będzie nam dane oceniać dopiero za rok :)
sobota, 29 grudnia 2007
Pocztówki, smsy, kartki elektroniczne
Święta, święta i już po ... tyle przygotowań, bieganiny, krzątaniny, gotowania a tu już Sylwester się zbliża. No cóż radzić ... tak to już jest ... na szczęście, wszystko się udało, a przynajmniej taką mam nadzieję :) że goście zadowoleni naprawdę byli ...
Ale nie o tym miało być
Już kolejny rok, nachodzi mnie w czasie około świątecznym refleksja o zaniku tradycji wysyłania pocztówek świątecznych, kupowania ich, wybierania, wypisywania i wysyłania ... pojawiają się życzenia smsowe, mailowe, kartki elektroniczne ... może i nic w tym złego, ale nie mają już tego klimatu, zwłaszcza smsmy ... i jak nie wiele trudu by wysłać takie życzenia ... nie wiem czy to symptom naszych czasów, śpieszymy się ciągle, więc i tu idziemy na skróty ... a z drugiej strony, chyba ważne, by te życzenia szczere były a nie ich forma ... no tak czy siak, mnie tam raduje kupowanie i wypisywanie tych kartek i co rok to robie, jeszcze bardziej raduje, otwieranie skrzynki i wyjmowanie kolejnych kartek z życzeniami :) Nie powiem, bo kartki elektroniczne też wysyłam :) ale zaparłam się w kwestii smsów :) idę więc z postępem, ale nie do końca jednak :) heheh :P
Ale nie o tym miało być
Już kolejny rok, nachodzi mnie w czasie około świątecznym refleksja o zaniku tradycji wysyłania pocztówek świątecznych, kupowania ich, wybierania, wypisywania i wysyłania ... pojawiają się życzenia smsowe, mailowe, kartki elektroniczne ... może i nic w tym złego, ale nie mają już tego klimatu, zwłaszcza smsmy ... i jak nie wiele trudu by wysłać takie życzenia ... nie wiem czy to symptom naszych czasów, śpieszymy się ciągle, więc i tu idziemy na skróty ... a z drugiej strony, chyba ważne, by te życzenia szczere były a nie ich forma ... no tak czy siak, mnie tam raduje kupowanie i wypisywanie tych kartek i co rok to robie, jeszcze bardziej raduje, otwieranie skrzynki i wyjmowanie kolejnych kartek z życzeniami :) Nie powiem, bo kartki elektroniczne też wysyłam :) ale zaparłam się w kwestii smsów :) idę więc z postępem, ale nie do końca jednak :) heheh :P
niedziela, 16 grudnia 2007
Lepiej nie zostawić nic na ostatnią chwilę
No i stało się :( Nasz pomysł na prezenty dla rodzinki legł w gruzach :/ Ale w gruncie rzeczy, to tylko nasza wina. Jak zwykle ostatnio, zostawiliśmy to na ostatnią chwilę i niestety, realizacja już nie możliwa. No więc wczoraj, sytuacja kryzysowa - i ostra bieganina po sklepach i myślenie na całego, no bo przecież nawet pomysłów nie było na inne prezenty. Ale chyba się udało, w miarę dobrać dla każdego coś, z czego, mam nadzieję, nasza rodzinka będzie w miarę zadowolona :) No ale o tym, to przekonamy się za kilka dni. W sumie nie wiem kiedy to tak zleciało, dopiero kończył się listopad, były Mikołajki, a tu już prawie Święta, prawie Nowy Rok ... no właśnie, nowy rok, mam nadzieję, szczęśliwy i bez przykrych niespodzianek.
środa, 12 grudnia 2007
Ankietki - zabawa
Z tego co widzę, czasem ktoś tu zajrzy, więc może pobawicie sie czasem ze mną i wypełnicie czasem ankietkę? ;) Zapraszam serdecznie, dziś pierwsza, świąteczna :)
wtorek, 11 grudnia 2007
Zbliżają się Święta ....
.... co czuć już na całego, ale nie do końca tak jak bym chciała. Na razie moje przygotowania do Świąt to przede wszystkim
Mam lekką tremę przed tą wigilią, w końcu moja pierwsza. Oby wszystko się udało, potrawy były smaczne i cudna atmosfera, a wszyscy goście by mieli dobre humory :) No zobaczymy jak będzie, jak wypadnie dobrze, to co roku wigilię będę robić ... no ale nie uprzedzajmy faktów :)
- wielkie porządki - w końcu skoro wigilia u nas, to wszystko musi być na cacy cacy - fakt zawsze jest, ale teraz jeszcze bardziej
- wielkie zakupy, w strasznych marketach ze strasznymi kolejkami i straszną ilością ludzi
- kartki świąteczne już wypisane
- kupione dekoracje
- kupione materiały na dekoracje, które sama wykonam
Mam lekką tremę przed tą wigilią, w końcu moja pierwsza. Oby wszystko się udało, potrawy były smaczne i cudna atmosfera, a wszyscy goście by mieli dobre humory :) No zobaczymy jak będzie, jak wypadnie dobrze, to co roku wigilię będę robić ... no ale nie uprzedzajmy faktów :)
piątek, 7 grudnia 2007
Znowu bleee
No i tak, jak za długo jest dobrze, to można się spodziewać, niespodzianek, tyle, ze nie tych miłych wcale, tak było i dziś oczywiście. Pisać nie będę co i jak, bo słów szkoda, ale smutki na wieczór się znowu pojawiły :(
środa, 5 grudnia 2007
W końcu idzie ku dobremu ...
Chyba w końcu sytuacja po operacji częściowo opanowana. Jak ktoś uważa, że taki zabieg czy operacja - jak zwał tak zwał, jest niczym wielkim, to się grubo myli. To co się dzieje w szpitalu, to jedno, a to co się dzieje po powrocie do domu to inna broszka. Zupełne rozregulowanie rytmu dnia - pór spania, jedzenia. Płacz, trudności z zasypianiem, awersja do łóżeczka, budzenie się ze strasznym płaczem, prawie niemożliwym do ukojenia, wymóg ciągłej obecności mamy ... Jednak psychika dziecka jest bardzo wrażliwa, jeden dzień, zasadzie ileś godzin, a jakie pojawiły sie lęki, fobie ... a jak takiemu dziecku wytłumaczyć, że nie ma się czego bać, że mama tu jest itd.? To było bardzo trudne doświadczenie i nie życzyłabym nikomu takich przejść, bo serce matki naprawdę pęka, widząc to wszystko i próbując pomóc dziecku, a czasem niestety bez rezultatów. Na szczęście, chyba (!!!) to co najgorsze już za nami, mała coraz lepiej śpi w nocy, już się nie wybudza z takim krzykiem, sama się uspokaja, jeśli już się obudzi, Powoli wracamy do wcześniejszego rytmu dnia. W piątek zdjęcie szwów, od poniedziałku więc, będziemy mogli wrócić do kąpieli, to już plus no i skończą się zmiany opatrunków, a to też dużo!!! Może do końca roku wszystko wróci do normalności, oby!!!
niedziela, 2 grudnia 2007
Czas się pochwalić
Ostatnimi czasy co innego zajmowało mój czas i myśli, ale niewybaczalne i tak jest to, że jeszcze nie pochwaliłam się cudnym osiągnięciem mojej córci. A mianowicie mała mówi "mama" :) Jeszcze nie zawsze wychodzi "mama", czasem jest "mamamamamama", a czasem "mame" lub "mema" a także "meme", ale coraz częściej wśród tych zbitek pojawia się jednak "mama" :) Muszę powiedzieć, że mimo, że czasem nie do końca poprawne, ale jednak nawet takie nieporadnie powiedziane "mama" daje tyle radości, że aż trudno to opisać :)
piątek, 30 listopada 2007
Smutki mamy
Wczoraj Wikusia miała operację. Mocno to przeżywałam już na długo przed. Jakoś się trzymała, wspomagając sie Deprimem i nie tylko. Ale sam dzień operacji :( Dwa straszne momenty. Pierwszy kiedy zabrali mi mała na salę operacyjną. Tragedia, tego się nie da wyrazić słowami, co ja wtedy czułam i ta godzina, która, miałam wrażenie, trwa całą wieczność. I drugi, kiedy przynieśli małą, bladą, płaczącą, łkającą w taki dziwny sposób, umęczoną, z wenflonem w nóżce ... Byłam przy mamie po narkozie, sama ze sobą po narkozie, wszystko to było trudne, ale widok własnego dziecka w takim stanie .... tego się chyba nie da zapomnieć. Próby noszenia, ukojenia bólu, nie przynoszące rezultatu na długo. Te smutne, dziwne, nieobecne oczka :( To było bardzo trudne i bardzo smutne. Obecność męża dużo pomogła, a jakże, ale to wszystko na długo pozostanie w mojej pamięci :(
wtorek, 20 listopada 2007
hmmm
No to data operacji już znana ... w sumie dobrze, teraz trzeba będzie działać, robić wszelkie badania, nie będzie za dużo czasu na myślenie, na smucenie się. Nie za dużo, ale zawsze jakiś się znajdzie. No nic, staram się być twarda, staram się nie płakać po kątach, ale kurcze, no coraz z tym trudniej. Czasem tak mi smutno, że znowu się coś pojawia ... że nie mogę się po prostu cieszyć córką. A tu jeszcze co rusz, ktoś dolewa oliwy do ognia. Nie mam już ochoty z nikim się spotykać, rozmawiać - no tak, nie z nikim. Jest kilka osób na które mogę liczyć, którym mogę się wyżalić, wypłakać w rękaw i całe szczęście. Sylwia dla Ciebie buźka szczególna!!
niedziela, 18 listopada 2007
Mój park zimą

No to zima już na całego, a my uskuteczniamy spacerki z małą na saneczkach ma się rozumieć :)
Ja jak każdej zimy cała w strachu o swoje kolano ... ale nic to, trzeba sobie radzić :)
Wczoraj spotkało mnie coś meeeega miłego, moja córcia pierwszy raz powiedziała "mama" - dla takich chwil warto żyć, wtedy naprawdę zapomina się o wszystkim co złe, smutne, przykre ... szkoda tylko, że to zapomnienie nie trwa wiecznie. Sprawa przepukliny małej, spać mi nie daje i ciągle siedzi w mojej głowie. Niby wiem, ze to najprostszy zabieg w chirurgii, ale jednak i narkoza i sam stres w ogóle :/ No i nie pierwszy w ostatnim czasie, ciągle coś i coś i coraz trudniej z tym sobie radzić :(
poniedziałek, 12 listopada 2007
Nadal zima
Wstaję dziś rano, a tu nadal zima za oknem. Biało ... białe ulice, chodniki, drzewa ... ślicznie :)
Na spacerku dziś byłyśmy z mała i babcią w parku, tam dopiero czuło się tą zimową atmosferę :) Lubię zimę w zasadzie, taki lekki mrozik, śnieg :) Zima ma swój urok :)
A z mniej przyjemnych rzeczy ... pracujemy nad oduczeniem małej smoczka, są momenty, że jest ciężko, że minuty się tak dłużą i ciągną kiedy ona płakusia ... ale będzie coraz lepiej, wierzę w to, że i tu wygramy!!! a jak!! :)
Na spacerku dziś byłyśmy z mała i babcią w parku, tam dopiero czuło się tą zimową atmosferę :) Lubię zimę w zasadzie, taki lekki mrozik, śnieg :) Zima ma swój urok :)
A z mniej przyjemnych rzeczy ... pracujemy nad oduczeniem małej smoczka, są momenty, że jest ciężko, że minuty się tak dłużą i ciągną kiedy ona płakusia ... ale będzie coraz lepiej, wierzę w to, że i tu wygramy!!! a jak!! :)
sobota, 10 listopada 2007
Ups, chyba się nawet nie będę tłumaczyć ...
Obiecałam sobie pisać regularnie, ze dwa razy w tygodniu chociaż, ale jak widać, nic mi z tego nie wyszło ... nie będę powtarzać tego, co napisałam w poprzednim poście ...
Z innej beczki ... chyba idzie do nas zima, wielkimi krokami. Dziś pierwszy spacer nasz w tym roku, a małej ogóle podczas małej zadymki śnieżnej .... padało mi w twarz, przemokłam, zmarzłam, ale było uroczo :)
No i uświadomiłam sobie jakoś tak mocniej dwie rzeczy, no trzy ...
Z innej beczki ... chyba idzie do nas zima, wielkimi krokami. Dziś pierwszy spacer nasz w tym roku, a małej ogóle podczas małej zadymki śnieżnej .... padało mi w twarz, przemokłam, zmarzłam, ale było uroczo :)
No i uświadomiłam sobie jakoś tak mocniej dwie rzeczy, no trzy ...
- że bardzo kocham mojego męża
- że bardzo za Nim tęsknię i nie mogłabym rozstać się z Nim na dłużej
- i że ... jestem o Niego nadal zazdrosna :P
piątek, 19 października 2007
Ale zaległości
Oj nie pamiętam już kiedy ostatni raz pisałam ... nawet nie wiem czy było to w październiku czy we wrześniu ...
Nie mam czasu ...
Odkąd Wikusia raczkuje, próbuje stawać i śpi tylko dwa razy w ciągu dnia, trudno mi na cokolwiek znaleźć czas. Ugotować obiad, coś wyprać, wyprasować, zrobić zakupy, posprzątać z tak poruszającym się dzieckiem przy sobie, to już trochę trudniejsze i jakoś więcej czasu zabiera. Lekcje też trzeba przygotować, no i trzy popołudnia w tygodniu zajęte ... no jakoś nie ma kiedy pisać.
No i teraz też już więcej nie napiszę, bo mała sie obudziła i za chwilkę będzie wołać ... ależ powalający post mi wyszedł :P
Nie mam czasu ...
Odkąd Wikusia raczkuje, próbuje stawać i śpi tylko dwa razy w ciągu dnia, trudno mi na cokolwiek znaleźć czas. Ugotować obiad, coś wyprać, wyprasować, zrobić zakupy, posprzątać z tak poruszającym się dzieckiem przy sobie, to już trochę trudniejsze i jakoś więcej czasu zabiera. Lekcje też trzeba przygotować, no i trzy popołudnia w tygodniu zajęte ... no jakoś nie ma kiedy pisać.
No i teraz też już więcej nie napiszę, bo mała sie obudziła i za chwilkę będzie wołać ... ależ powalający post mi wyszedł :P
niedziela, 23 września 2007
Pierwszy dzień jesieni
Dziś zaczęła się jesień ... nie było tego widać, słoneczko świeciło, ciepło było jak w lecie :) Oby taka pogoda potrwała jeszcze troszkę :)
Hmmm, ostatnio coraz częściej przekonuję się, jak człowiekowi jest trudno, gdy jest bezsilny - masło maślane? No może ... ale trudno człowiekowi, gdy nie wie, nie umie pomóc bliskiej osobie ... a tak wiele bym dała, by zrozumieć a przede wszystkim, by móc pomóc, coś zaradzić!!!!
Hmmm, ostatnio coraz częściej przekonuję się, jak człowiekowi jest trudno, gdy jest bezsilny - masło maślane? No może ... ale trudno człowiekowi, gdy nie wie, nie umie pomóc bliskiej osobie ... a tak wiele bym dała, by zrozumieć a przede wszystkim, by móc pomóc, coś zaradzić!!!!
środa, 19 września 2007
Wigilia? ... tak :)
No dokładnie jak w tytule ... w moich myślach już Święta, już Wigilia ... skąd te myśli? Ano kupuje, czyszczę, kroję i suszę grzybki na wigilię ... zapach grzybków .... oooo, no i cały czas myślę o Świętach, zwłaszcza, że w tym roku, to ja przygotowuję Wigilię dla całej rodzinki, więc będziemy my z małą, moi rodzice i brat, teściowie, babcie ... będzie gwarno i wesoło :) Mam nadzieję :) No i to pierwsze Święta Wiki i chciałabym, żeby były szczególne - myślę ostatnio o jakiejś wspólnej tradycji około świątecznej naszej rodziny, takiej naszej małej własnej ... jakieś pomysły już mam, ale jeszcze nic konkretnego ....
A tak zupełnie z innej beczki - w końcu, raz na zawsze pozbywamy sie frejki!!!! Byliśmy dziś u ortopedy i bioderka są w końcu w całkowitej normie!!! Jestem przeszczęśliwa :) No chyba wszyscy jesteśmy :)
A tak zupełnie z innej beczki - w końcu, raz na zawsze pozbywamy sie frejki!!!! Byliśmy dziś u ortopedy i bioderka są w końcu w całkowitej normie!!! Jestem przeszczęśliwa :) No chyba wszyscy jesteśmy :)
środa, 12 września 2007
Nie rozumiem i nie akceptuję!!!!!!!
Od wczoraj nie umiem sobie miejsca znaleźć, i tylko jedna rzecz zaprząta moją głowę. Co bym nie robiła, czym się nie zajmowała, cały czas wracam myślami do bardzo bliskiej mi osoby i jej kłopotów. Kłopotów ... to kiepska nazwa ... ale nawet nie wiem jak to inaczej nazwać. Zresztą, nie o nazwę chodzi. Nie to jest ważne, ważne, że cierpi bliska mi osoba i jej rodzina, jej najbliżsi. Los spłatał im figla, poważnego figla ... na drodze do ich celu kładzie coraz to nowe kłody, a każda z nich jest dłuższa, grubsza i coraz trudniej ją przeskoczyć. A ta kłoda ... ta jest chyba najgorsza. Najtrudniejsza. I tak bardzo dotyka ich wszystkich. To taka wielka niesprawiedliwość. Ci ludzie zasługują, na to, czego pragną. Bardzo, bardzo na to zasługują ....
Tak naprawdę nawet nie umiem ubrać w słowa, tego co czuję w tej sprawie ... mam wrażenie, że każde słowo w tym poście jest koślawe, niewłaściwe, źle dobrane ... ale chyba nie to jest najważniejsze - mam nadzieję, że najważniejsze, ważne dla nich jest to, że jestem z nimi myślami!!!
Tak naprawdę nawet nie umiem ubrać w słowa, tego co czuję w tej sprawie ... mam wrażenie, że każde słowo w tym poście jest koślawe, niewłaściwe, źle dobrane ... ale chyba nie to jest najważniejsze - mam nadzieję, że najważniejsze, ważne dla nich jest to, że jestem z nimi myślami!!!
Konsekwencja
A jednak bycie konsekwentnym popłaca i prędzej czy później, szybciej czy wolniej, prowadzi do wybranego celu. Jeszcze troszkę muszę popracować nad małą, ale rezultaty są już widoczne, co mnie bardzo cieszy :) O nawet słoneczko wyjrzało zza chmurek :)
Tylko tej konsekwencji przydało by się troszkę więcej i nie tylko w kwestii Wiki, ale też w kilku innych ... a tu jakoś trudniej o to. No cóż, nad sobą też trzeba pracować.
Tylko tej konsekwencji przydało by się troszkę więcej i nie tylko w kwestii Wiki, ale też w kilku innych ... a tu jakoś trudniej o to. No cóż, nad sobą też trzeba pracować.
poniedziałek, 10 września 2007
Słówek kilka ...
Dziś byłam w parku, moim parku - zrobił się jakiś taki smutny :( Nawet świecące słoneczko, tego nie zmieniało :( I nie mam pojęcia, co powodowało taki właśnie efekt. Naprawdę brakuje mi takiej kolorowej jesieni - wiem, że się powtarzam, ale ta pogoda daje mi w kość :/ No ale dobrze, dość marudzenia o pogodzie :P
Ostatnio mała, zrobiła nam niezłą szkołę przetrwania, ale jakoś chyba daliśmy radę :) I jakoś tak do mnie dopiero teraz dotarło, jaka to już "duża panna" i jaka mądra - jak nami manipuluje, ale koniec tego dobrego :) My się nie damy! Za bardzo :P
W sobotę mieliśmy okazję być na kolejnym w tym roku ślubie - mojej koleżanki ze szkolnej ławy z czasów podstawówki i liceum. Kurcze, jak tak myślę, to jeszcze nie dawno plotkowałyśmy na ławkach pod klasami w LO, a teraz już obie jesteśmy mężatkami ...
Niestety muszę się przyznać, że zaniedbałam ćwiczenia, i dietę trochę też :( A to wszystko przez to, że wróciłam do wagi sprzed ciąży i sobie poluzowałam :/ brrrr głupia jestem i tyle. No i teraz mam w planach (już od kilku dni) zabrać sie znowu za 6, już nawet nie od początku, tylko gdzieś od 12 - 14 powtórzeń, no ale nie mogę sie zmobilizować :( Potrzebuję porządnego kopniaka, ktoś chętny??
Ostatnio mała, zrobiła nam niezłą szkołę przetrwania, ale jakoś chyba daliśmy radę :) I jakoś tak do mnie dopiero teraz dotarło, jaka to już "duża panna" i jaka mądra - jak nami manipuluje, ale koniec tego dobrego :) My się nie damy! Za bardzo :P
W sobotę mieliśmy okazję być na kolejnym w tym roku ślubie - mojej koleżanki ze szkolnej ławy z czasów podstawówki i liceum. Kurcze, jak tak myślę, to jeszcze nie dawno plotkowałyśmy na ławkach pod klasami w LO, a teraz już obie jesteśmy mężatkami ...
Niestety muszę się przyznać, że zaniedbałam ćwiczenia, i dietę trochę też :( A to wszystko przez to, że wróciłam do wagi sprzed ciąży i sobie poluzowałam :/ brrrr głupia jestem i tyle. No i teraz mam w planach (już od kilku dni) zabrać sie znowu za 6, już nawet nie od początku, tylko gdzieś od 12 - 14 powtórzeń, no ale nie mogę sie zmobilizować :( Potrzebuję porządnego kopniaka, ktoś chętny??
środa, 5 września 2007
Wieczory jesienne
Chyba jesień zaatakowała na dobre, i to niestety nie taka złota, kolorowa. Jest szaro i deszczowo, zimno i już tak wcześnie robi się ciemno. Trzeba coś zaplanować na te długie wieczory jesienne i zimowe. W sumie mam plan. Ale może nie będę na razie nic zdradzać, bo jeszcze nie wypali coś i będzie mi wstyd. Ale kciuki proszę trzymajcie :)
wtorek, 4 września 2007
Rozmowa? A może monolog?
Zaczynam chyba czegoś nie rozumieć ... jak to jest, że w dzisiejszych czasach, ludzie nie chcą rozmawiać, chcą jedynie prowadzić monolog. Hasło (bo inaczej trudno to nazwać) "co słychać?" nie jest rzeczywistym pytaniem, nie jest dyktowane chęcią dowiedzenia się, co rzeczywiście słychać u danej osoby, jest jedynie wstępem do tego, by zacząć mówić, "a u mnie ..." i tu już leci potok słów, zdań no i końcówka "fajnie było pogadać". No tak, hmmm, tylko kto tu mówił? Chyba, że "pogadać" znaczy, pomówić do kogoś, nie koniecznie nawet czekając na jego odpowiedzi.
Oczywiście, nie będę generalizować, bo jest mnóstwo osób, które nadal są zainteresowane prawdziwą rozmową, dialogiem ... ale jest też ogrom ludzi, których to zupełnie nie interesuje. Jak dla mnie, to dość przykra sprawa.
Oczywiście, nie będę generalizować, bo jest mnóstwo osób, które nadal są zainteresowane prawdziwą rozmową, dialogiem ... ale jest też ogrom ludzi, których to zupełnie nie interesuje. Jak dla mnie, to dość przykra sprawa.
poniedziałek, 3 września 2007
Co za dzień
Jakiś taki dziwny, ciężki dziś dzień ... mała też troszkę bardziej marudna niż zwykle. Moja wena do porządków nie minęła, tak, że dziś już ciąg dalszy i efekty coraz bardziej widoczne :) Udało mi się też osiągnąć pierwszy etap (zaplanowałam co najmniej dwa, jeśli nie trzy) w powrocie do figury po ciąży :) Ale to raczej nie zasługa porządków, hihi
Wracając do pogody, to doszły mnie jakieś słuchy, że zbliżają się jakieś deszcze ... woda potrzebna, a jakże, ale ja mam nadal nadzieję na śliczną złotą polską jesień - kolorową i słoneczną, umożliwiającą spacerki :)
Wracając do pogody, to doszły mnie jakieś słuchy, że zbliżają się jakieś deszcze ... woda potrzebna, a jakże, ale ja mam nadal nadzieję na śliczną złotą polską jesień - kolorową i słoneczną, umożliwiającą spacerki :)
niedziela, 2 września 2007
Na plaży słońce praży
Pojechaliśmy dziś sobie nad lokalny zalew :) Słonko pięknie świeciło, pospacerowaliśmy sobie troszkę :) Pochodziłam po piasku, pomoczyłam nogi w wodzie, notabene ciepłej wodzie :) Czułam się jakbym była na wczasach. Byliśmy tam tylko chwilkę, a ja tak odpoczęłam, tak się zrelaksowałam, jakbym co najmniej tydzień nad morzem spędziła. Naładowałam akumulatory ... szkoda tylko, że one czasem tak szybko się rozładowują :(
sobota, 1 września 2007
Zmiany
Zmiany, zmiany, ano znowu zmiana fryzury :) Ale tym razem już nie przypadkowa, a zupełnie celowa :) Nie mogę powiedzieć, że zaplanowana, bo to był impuls, a że farba była w domu, no to mam na głowie "czerwoną porzeczkę" :) Mnie się podoba i to bardzo. Mówiłam, że stawiam na kolory tej jesieni i to na żywe kolory :)
Od wczoraj mam wenę do sprzątania, jak tak dalej pójdzie, to porządków świątecznych nie będę musiała już robić :) Ale jak są chęci, to trzeba je wykorzystać, co tu wiele mówić :)
Moja córcia mnie ostatnio zaskakuje, no to, że podejmuje próby raczkowania to wiem :) Ale to, że potrafi prawie godzinkę zajmować się sama sobą na macie, to już dla mnie pewna nowość - oczywiście mega pozytyw :) Gdyby jeszcze minęły jej te wieczorne humorki ...
No i sprawa ławy do pokoju rozwiązała się jakoś nadzwyczaj pozytywnie :) Aż tak pozytywnie, że będę mogła poszaleć w kwestii dywaników, firan a może nawet czegoś jeszcze :P Lubię pozytywne rozwiązania :)
Nie wiem jak to jest w ogóle, ale odkąd mam dobry humor, pozytywne nastawienie - wszystko układa się dobrze, nie dzieje się nic smutnego czy przykrego, po prostu jest tak jak ma być. No wiem, wiem, samo nastawienie bardzo dużo daje, pozytywne warunkuje korzystny rozwój wypadków, no a przy negatywnym zawsze stanie się coś, co potwierdzi nasze czarnowidztwa.
Więc, uśmiecham się nadal i nadal się nastawiam we wszystkim na "tak".
Od wczoraj mam wenę do sprzątania, jak tak dalej pójdzie, to porządków świątecznych nie będę musiała już robić :) Ale jak są chęci, to trzeba je wykorzystać, co tu wiele mówić :)
Moja córcia mnie ostatnio zaskakuje, no to, że podejmuje próby raczkowania to wiem :) Ale to, że potrafi prawie godzinkę zajmować się sama sobą na macie, to już dla mnie pewna nowość - oczywiście mega pozytyw :) Gdyby jeszcze minęły jej te wieczorne humorki ...
No i sprawa ławy do pokoju rozwiązała się jakoś nadzwyczaj pozytywnie :) Aż tak pozytywnie, że będę mogła poszaleć w kwestii dywaników, firan a może nawet czegoś jeszcze :P Lubię pozytywne rozwiązania :)
Nie wiem jak to jest w ogóle, ale odkąd mam dobry humor, pozytywne nastawienie - wszystko układa się dobrze, nie dzieje się nic smutnego czy przykrego, po prostu jest tak jak ma być. No wiem, wiem, samo nastawienie bardzo dużo daje, pozytywne warunkuje korzystny rozwój wypadków, no a przy negatywnym zawsze stanie się coś, co potwierdzi nasze czarnowidztwa.
Więc, uśmiecham się nadal i nadal się nastawiam we wszystkim na "tak".
czwartek, 30 sierpnia 2007
Jesień = dobry humor? Dziwne
No jak już wspominałam jesień zagościła na dobre. Ranki są naprawdę chłodne, zresztą wieczory także. No a w dzień, ciepło jest jedynie w słoneczku, bo w cieniu, to brrr :) Ale mimo to ładna ta jesień (choć jeszcze nie kalendarzowa) - słoneczna, kolorowa. I jakoś tak w raz nadejściem tej jesieni wrócił mój dobry humor i całkiem pozytywne nastawienie do życia :) Stawiam na jesień w kolorach :) o tak :)
wtorek, 28 sierpnia 2007
Jesień ...
Jejku, znowu nie wiem jak i kiedy to się stało ... wstałam dziś rano, wyszłam na balkon, patrzę, a tu mnóstwo liści na ziemi, rozglądam się, a tu drzewa zaczynają nabierać jesiennych barw ... Dopiero mieliśmy lato, a już widać pierwsze oznaki jesieni, na razie takie spokojne, nieśmiałe, ale są, jakby nie było. No i postanowiłam sobie, że dla mnie i we mnie ta jesień nie będzie wcale szara, tylko bardzo kolorowa :)
sobota, 25 sierpnia 2007
Jakieś takie doły, dołki, dołeczki
Oj coś kiepski nastrój już dość długo mnie nie opuszcza ... w zasadzie teraz to już sama nie wiem co jest przyczyną a co skutkiem i co najgorsze, nie wiem co zrobić, żeby to wszystko zmienić. Staram się jakoś pozytywnie patrzeć na wszystko i czasem nawet mi się to udaje, przez kilka godzin, pół dnia, ale wystarczy jedna chwila, gest, słowo i wszystko się psuje, natychmiast. To co było ok jeszcze przed chwileczką jest nagle - jak mawia moja córa - beeee. Nagle pryska nastrój, nagle znikają gdzieś chęci, a to co miałam zaplanowane, to na co miałam ochotę nagle przestaje być ważne. Najlepsze jest to, że nie mam znowu aż takich powodów do zmęczenia, no bo pewnie, są dni czy czasem godziny, kiedy całą moją energię pochłania Wiki, ale nie oszukujmy się, nie jest to 24/24. Tyle jestem na powietrzu, gdzie jakby nie było odpoczywam, regeneruję siły i co? I nie skutkuje to nijak. Może jakiś Deprim by się przydał ... :P
wtorek, 21 sierpnia 2007
Znowu zaniedbałam bloga
Zdaje się, że znowu trochę zaniedbałam bloga ... ale tyle się ciągle dzieje, że troszkę czasu i sił brakuje.
Potem dostałam od Madzi smsa, który dał mi sporo do myślenia ... ona zauważyła coś, o czym ja czasem zapominam :( Teraz postaram się o tym pamiętać :)
- mała ma już 2 ząbki, no a teraz idą kolejne ... ona cierpi, my rodzice też troszkę; nieprzespane noce i ból głowy raczej nie procentują jakimiś super postami na blogu
- pogoda głównie dopisuje, więc jak rano wybędę na działkę, tak wracam na wieczór
- wróciłam już do mojej "pracy" - co jakby nie było, zajmuje mi troszkę czasu, ale wcale nie narzekam, lubię to :)
Potem dostałam od Madzi smsa, który dał mi sporo do myślenia ... ona zauważyła coś, o czym ja czasem zapominam :( Teraz postaram się o tym pamiętać :)
niedziela, 12 sierpnia 2007
Kiepski humor
Ostatnio humor mi nie dopisuję, jestem zrzędliwa, kapryśna, marudna i irytująca. Wiem o tym dobrze, ale nie umiem nic z tym zrobić. Chyba najbardziej cierpi na tym mój mąż, do którego co po chwila się nie odzywam, na którego ciągle się obrażam. A powody ... zmęczenie i głód ... hihihi brzmi fajnie, jestem na diecie i chodzę głodna ciągle i przez to też zła. Ale powoli widzę efekty, pozytywne efekty diety i ćwiczeń ...
Już kilka dni zbieram się do napisania kilka słów na temat działki, bo chciałabym przywołać kilka wspomnień i utrwalić je.
Chciałabym też napisać kilka słów o ciąży, porodzie i pierwszych dniach w domu z Wiki, czyli o czasach kiedy Wiki nie miała jeszcze bloga, podobnie jak wyżej, by utrwalić te chwile, póki jeszcze coś z tego pamiętam.
No ale właśnie, jakoś zabrać się za to nie mogę ... może w tym tygodniu.
Już kilka dni zbieram się do napisania kilka słów na temat działki, bo chciałabym przywołać kilka wspomnień i utrwalić je.
Chciałabym też napisać kilka słów o ciąży, porodzie i pierwszych dniach w domu z Wiki, czyli o czasach kiedy Wiki nie miała jeszcze bloga, podobnie jak wyżej, by utrwalić te chwile, póki jeszcze coś z tego pamiętam.
No ale właśnie, jakoś zabrać się za to nie mogę ... może w tym tygodniu.
czwartek, 9 sierpnia 2007
Dlaczego?
Hmmm, coś mało systematycznie pisuję i jakoś tak o niczym ... na co mi to? Sama nie wiem. Może tylko po to, że jak się czasem coś z siebie wyrzuci, nawet w telegraficznym skrócie, to człowiekowi jakoś łatwiej się żyję.
No i co zauważyłam ... że najczęściej moje notki pojawiają się, jak mam kiepski humorek, jak coś jest nie tak jak być powinno, nie tak jakbym chciała.
Dzisiaj znowu jest taki dzień ... czuję się ... no właśnie, nie tak jakbym chciała ... jestem jakaś zagubiona, jak dziecko we mgle ... mam wrażenie, że moje potrzeby chowają się głęboko w cień ... kto wie, czy kiedyś wyjdą z tego cienia jeszcze ... czuję się jak matka i tylko matka, i to jest super, naprawdę, ale poza byciem matką, jestem jeszcze kobietą, żoną, przyjaciółką, koleżanką ... a raczej powinnam być ...
Takie to wszystko zagmatwane ... nawet nie wiem jak to wszystko ująć, więc może lepiej poprzestanę na tych kilku zdaniach.
No i co zauważyłam ... że najczęściej moje notki pojawiają się, jak mam kiepski humorek, jak coś jest nie tak jak być powinno, nie tak jakbym chciała.
Dzisiaj znowu jest taki dzień ... czuję się ... no właśnie, nie tak jakbym chciała ... jestem jakaś zagubiona, jak dziecko we mgle ... mam wrażenie, że moje potrzeby chowają się głęboko w cień ... kto wie, czy kiedyś wyjdą z tego cienia jeszcze ... czuję się jak matka i tylko matka, i to jest super, naprawdę, ale poza byciem matką, jestem jeszcze kobietą, żoną, przyjaciółką, koleżanką ... a raczej powinnam być ...
Takie to wszystko zagmatwane ... nawet nie wiem jak to wszystko ująć, więc może lepiej poprzestanę na tych kilku zdaniach.
wtorek, 7 sierpnia 2007
Boso
Dziś przypomniałam sobie dawne czasy ... bardzo dawne? ...
Pochodziłam sobie po działce na bosaka, a co ... wolno mi ... było naprawdę super :)
Jakoś tak od razu napłynęły wspomnienia, dużo wspomnień, same ciepłe i przyjemne :)
Nadal zadziwia mnie, jak jak jakiś widok, zapach, gest przywołuje tak szybko i tak dokładnie wspomnienia ...
Pochodziłam sobie po działce na bosaka, a co ... wolno mi ... było naprawdę super :)
Jakoś tak od razu napłynęły wspomnienia, dużo wspomnień, same ciepłe i przyjemne :)
Nadal zadziwia mnie, jak jak jakiś widok, zapach, gest przywołuje tak szybko i tak dokładnie wspomnienia ...
niedziela, 5 sierpnia 2007
Nowy ulubiony park
Dzisiaj znowu wybraliśmy się do pobliskiego parku ... z każdym wyjazdem, jestem coraz bardziej zauroczona tym parkiem. Dlaczego?
Bo to bardzo, bardzo duży park i fantastycznie zagospodarowany. W samym parku jest kilka stawów, wokół których prowadzą alejki :) Samych alejek jest wiele, wokół stawów właśnie, kilka alejek znajduje się w lesie, niektóre alejki są otoczone drzewami, które tworzą prawie ściany, inne otoczone krzewami ... a pomiędzy alejkami różne cuda ... place zabaw dla dzieci, mini basenik, mini zoo, mnóstwo ławeczek, co kawałek można zauważyć jakieś kolorowe, betonowe zwierzaki ... huśtawki są i drewniane i metalowe, kolorowe ... oczywiście nie brakuje kawiarenki, stoiska z watą cukrową i balonami ...
A najfajniejsze w tym parku jest to, że można po nim spacerować dość długo i wcale nie wchodzić dwa razy w tą samą alejkę ...
Chyba sobie co niedzielę będziemy robić taką wycieczkę - taka nasza mała tradycja niech to będzie:)
Bo to bardzo, bardzo duży park i fantastycznie zagospodarowany. W samym parku jest kilka stawów, wokół których prowadzą alejki :) Samych alejek jest wiele, wokół stawów właśnie, kilka alejek znajduje się w lesie, niektóre alejki są otoczone drzewami, które tworzą prawie ściany, inne otoczone krzewami ... a pomiędzy alejkami różne cuda ... place zabaw dla dzieci, mini basenik, mini zoo, mnóstwo ławeczek, co kawałek można zauważyć jakieś kolorowe, betonowe zwierzaki ... huśtawki są i drewniane i metalowe, kolorowe ... oczywiście nie brakuje kawiarenki, stoiska z watą cukrową i balonami ...
A najfajniejsze w tym parku jest to, że można po nim spacerować dość długo i wcale nie wchodzić dwa razy w tą samą alejkę ...
Chyba sobie co niedzielę będziemy robić taką wycieczkę - taka nasza mała tradycja niech to będzie:)
środa, 1 sierpnia 2007
Sierpień
No tak i połowa wakacji już za nami ... zaczął się sierpień ... Lubię sierpień, jest jakiś taki ... hmmm, przyjemny :P
No ale wakacje wakacjami, ale w końcu trzeba się też zabrać za pracę, oj trzeba. Czas najwyższy :)
No i haft w planach, kanwę już mam, tylko jakoś nie mogę się zebrać w sobie i kupić muliny ... ale leniuszek ze mnie, hihihi
Chyba post na początek sierpnia wyszedł mi taki średni, ale to nic, potem się rozkręcę :)
No ale wakacje wakacjami, ale w końcu trzeba się też zabrać za pracę, oj trzeba. Czas najwyższy :)
No i haft w planach, kanwę już mam, tylko jakoś nie mogę się zebrać w sobie i kupić muliny ... ale leniuszek ze mnie, hihihi
Chyba post na początek sierpnia wyszedł mi taki średni, ale to nic, potem się rozkręcę :)
wtorek, 31 lipca 2007
Ćwiczenia na dobry humor?
Hmmm, nie wiem co jest grane. No bo tak szczerze, nigdy nie lubiłam ćwiczeń, Weider jest dla mnie koszmarem, a dziś ... coś się stało, tak super czułam się podczas ćwiczeń, jakaś taka odprężona, zrelaksowana ... co jest?? Halo, to ja, nie lubiąca ćwiczeń - one nie mogą sprawiać mi przyjemności ... :P
Popijam sobie szampana i rozmyślam nad wigilią ... w tym roku u nas, mam nadzieję ... duża, rodzinna wigilia :) Byłoby super. Muszę dokupić kilka garnków, bo w czym ja to wszystko ugotuję ... pierwsze Święta Niuni, wszystko musi być super :)
Popijam sobie szampana i rozmyślam nad wigilią ... w tym roku u nas, mam nadzieję ... duża, rodzinna wigilia :) Byłoby super. Muszę dokupić kilka garnków, bo w czym ja to wszystko ugotuję ... pierwsze Święta Niuni, wszystko musi być super :)
poniedziałek, 30 lipca 2007
Jeszcze raz
No to znowu się zmotywowałam i zaczynam Weidera ... dziś dzień pierwszy ... fajnie by było wytrwać przynajmniej te 3 tygodnie, a już najlepiej 6 :) no nic, zobaczymy jak będzie :) Dołożyłam sobie ćwiczenia na nogi i ledwo zipię ... oj kondycha nie, zdecydowanie. No ale czas najwyższy doprowadzić się do porządku, jako takiego :P
niedziela, 29 lipca 2007
Rozmowa
Dlaczego czasami przychodzi taki moment, że nie możemy, nie umiemy dogadać się z kimś, z kim kiedyś świetnie się nam rozmawiało, z kim mogliśmy rozmawiać o wszystkim ... zawsze, na każdy temat ... brakuje mi tego :( Rozmów takich jak kiedyś, zawsze, o wszystkim ... wsparcia, poczucia bezpieczeństwa jakie mi dawały ... Oj, oj, czy zawsze to co dobre, kiedyś mija? Pewnie coś w tym jest ...
Moja mała kruszynka rośnie i rośnie i robi się taka ... hmmm ... dorosła ... no dobrze, może nie dorosła, ale dojrzała na pewno .... to już nie taki niemowlaczek ... jak ona się zmieniła od czasu, jak wyszłyśmy ze szpitala ... ile ona się nauczyła w tym czasie
Kocham moje maleństwo - dla niej warto się uśmiechać każdego dnia, nawet gdy to bardzo trudne.
Moja mała kruszynka rośnie i rośnie i robi się taka ... hmmm ... dorosła ... no dobrze, może nie dorosła, ale dojrzała na pewno .... to już nie taki niemowlaczek ... jak ona się zmieniła od czasu, jak wyszłyśmy ze szpitala ... ile ona się nauczyła w tym czasie
Kocham moje maleństwo - dla niej warto się uśmiechać każdego dnia, nawet gdy to bardzo trudne.
sobota, 28 lipca 2007
Może troszkę lepiej

Wyspałam się w ciągu ostatnich dwóch dni trochę bardziej i jakby pomalutku humor mi wraca ... nadal jakiś smutek wewnętrzny mnie męczy i meczy, ale jest ciut lepiej ... chciałabym się zabrać za haft ale nie mam muliny, chciałabym gdzieś się wybrać odpocząć, ale nie mam jak ... chciałabym ... no więc może przynajmniej troszkę poczytam, poleżę na balkonie i porozwiązuje krzyżówki :) I malnę sobie paznokcie :) Od razu będzie lepiej :)
czwartek, 26 lipca 2007
Kurcze, co się dzieje? :(
No ja już naprawdę nie wiem co się dzieje :( Mój nastrój pozostawia wiele do życzenia ... ciągle jakieś smutki, przygnębienia ... czuję się jakaś nikomu nie potrzebna :( No i jeszcze tu sobie smęcę, oj :/
wtorek, 24 lipca 2007
Kaczor Donald
Mój mąż udawałam dziś Kaczora Donalda, a mała zaśmiewała się jak szalona :) Czasem nadziwić się nie mogę, jakie on ma podejście do Wiki :) Córeczka tatusia ... a co dla mnie zostaje? hihihi chyba nie jest źle, za mną zdaje się mała też przepada, ale może troszkę z innych powodów, no bo Kaczora Donalda nie umiem robić :P
No i ochłodziło się ... nie dobrze, bo znowu powrót do siedzenia w domu, może krótkich spacerków, ale już nie siedzenia całymi dniami na działce ... oj, oj, słoneczko wracaj :)
No i ochłodziło się ... nie dobrze, bo znowu powrót do siedzenia w domu, może krótkich spacerków, ale już nie siedzenia całymi dniami na działce ... oj, oj, słoneczko wracaj :)
poniedziałek, 23 lipca 2007
...
Nawet nie wiem jak zatytułować tego posta ... mój dziwny humor nadal nie mija - nie wiem co jest grane ... czuję nadal jakaś wyobcowana czy ... hmmm, sama nie wiem jak to nazwać ... więc może lepiej zamknę temat ...
Dostaliśmy zaproszenie na ślub mojej przyjaciółki ze studiów ... hihihi - oni na naszym weselu złapali welon i muszkę (no oczywiście Ona welon, On muszkę:)) ... fajna z nich para ... jestem ciekawa jak będą się prezentować jako Państwo Młodzi :) Narazie zastanawiam się czy zabierać małą na to wesele i jakoś póki co, chyba jednak się nie zdecyduję na to i mała zostanie z dziadkami :) Nic jej nie będzie, a z pójścia z nami też tak prawdę mówiąc, by nie skorzystała, w końcu będzie miała wtedy dopiero 4 msce ...
Dostaliśmy zaproszenie na ślub mojej przyjaciółki ze studiów ... hihihi - oni na naszym weselu złapali welon i muszkę (no oczywiście Ona welon, On muszkę:)) ... fajna z nich para ... jestem ciekawa jak będą się prezentować jako Państwo Młodzi :) Narazie zastanawiam się czy zabierać małą na to wesele i jakoś póki co, chyba jednak się nie zdecyduję na to i mała zostanie z dziadkami :) Nic jej nie będzie, a z pójścia z nami też tak prawdę mówiąc, by nie skorzystała, w końcu będzie miała wtedy dopiero 4 msce ...
sobota, 21 lipca 2007
Co dzień to samo ...
... ale nie narzekam. Spędzam z małą całe dnie na dworze, na działce. Domek lekko zapuszczony, ale to nic, bo ani się obejrzymy jak przyjdzie jesień i wtedy będzie czas na porządki, sprzątania itp. rzeczy, a teraz trzeba korzystać z tego, że świeci słonko, mimo, że mocno świecie i że jest ciepło, mimo, że jest bardzo ciepło :P
Jedyny minus ostatnich dni, to moja samotność - dziwnie to brzmi, bo ciągle jestem wśród ludzi, ale jakoś tak czuję się samotna, nie mam z kim pogadać, tak od serca ... sama nie wiem :( może wydziwiam, przesadzam ... ale mam wrażenie, że dla niektórych stałam się tylko matką, a kurcze ja jestem jeszcze poza tym człowiekiem, kobietą!!!!!!
Jedyny minus ostatnich dni, to moja samotność - dziwnie to brzmi, bo ciągle jestem wśród ludzi, ale jakoś tak czuję się samotna, nie mam z kim pogadać, tak od serca ... sama nie wiem :( może wydziwiam, przesadzam ... ale mam wrażenie, że dla niektórych stałam się tylko matką, a kurcze ja jestem jeszcze poza tym człowiekiem, kobietą!!!!!!
środa, 18 lipca 2007
Rok temu ....
Rok temu mniej więcej o tej porze, dowiedziałam się, że jestem w ciąży, że pod moim serduszkiem rozwija się nowe życie. To był dzień jak co dzień tego lata - pojechałam z rodzicami na działkę, tyle, że tym razem z zapasem tabletek przeciwbólowych. Kiedy do wieczora nie pojawił się okres, a zawsze pojawiał się regularnie, zrobiłam test ... 2 kreseczki, mały test, małe 2 kreseczki i świadomość, że nie jestem sama, że we mnie jest malutki Ktoś, Ktoś, kogo od razu pokochałam ... ten ktoś ma dziś ponad trzy miesiące i ma na imię Wiktoria. A ja z tatusiem naszego Ktosia, zasiądę dziś przy lampce szampana :) Na zdrowie :)
wtorek, 17 lipca 2007
Uffffff
No w końcu odetchnęłam z ulgą. Badanie potwierdziło, że mała słyszy, że z uszkami wszystko ok!!! U neurologa też wszystko ok :) Jakie to szczęście - naprawdę kamień spadł mi z serca ... Bycie rodzicem jest naprawdę trudne, ale jest też cuuuuudowne :)
poniedziałek, 16 lipca 2007
Co za pogoda
No tak, tak ... jak już kiedyś pisałam, u nas albo leje i zimno, albo upał nie do wytrzymania ... obecnie mamy do czynienia z tym drugim ... tak szczerze, to już sama nie wiem co wolę ... przy tym upale ledwo żyję, głowa ami pęka a przede mną jeszcze 6 Weidera. Ano właśnie, chwaliłam się, że za mną już 2 tygodnie, zostały mi jeszcze 4 ...
piątek, 13 lipca 2007
Piątek trzynastego
No cóż, rzeczywiście jakiś pechowy dla mnie ten dzień ... zresztą co tu wiele mówić, ostatnio mam gorsze dni i to zupełnie nie wiem czemu ... tzn. wiem, jestem zmęczona, mała jest marudna, a ja zmęczona ... bardzo chciałabym odpocząć, ale tak naprawdę nie wiem co bym musiała zrobić, żeby znowu na maxa naładować swoje akumulatory. Wiele rzeczy mi pomaga, ale raczej na chwilkę. Dziś na przykład kosiłam z moim tatkiem działkę - było super, naprawdę!! Co tam czerwone ręce od kosiarki, co tam pot, bo akurat słońce prażyło - ja odpoczywałam. Szkoda tylko, że po powrocie do domu, po ataku wrzasku Wiki, moje zmęczenie powróciło i to ze zdwojoną siłą :( Jestem tylko kobietą, tylko matką ... mam prawo do chwili słabości ... muszę tylko wymyślić coś, co będzie pozwalało mi na regenerowanie sił, co będzie pozwalało choć na chwilkę oderwać się od codzienności, po to, żeby wracać do codzienności w pełni sił i dobrego nastroju ... Tylko co to będzie?? ...
czwartek, 12 lipca 2007
Nowy blog
No więc i ja poszłam w ślady córki i mam nowego bloga. Chciałam móc, troszkę więcej ingerować w wygląd mojego bloga, a tu mogę i to mi pasuje :)
niedziela, 8 lipca 2007
9 dzień ćwiczeń
Za mną 9 dzień ćwiczeń (gdzie tam do 42 ...) - jak na mnie, to naprawdę sukces, chyba jeszcze nigdy nie wytrwałam w codziennych ćwiczeniach tak długo ... jest ciężko, ale kurcze, postanowiłam sobie wytrwać, oby mi się udało. Teraz zresztą mam podwójną motywację, mój mąż też ze mną ćwiczy, byłoby mi głupio, gdyby on wytrwał, a ja bym odpadła ...
W końcu troszkę się rozpogodziło, ale coś mi wiadomo, że nie na długo. Ładuję więc akumulatory. Na jutro zaplanowałam cały (no prawie cały) dzień na działce, na słoneczku ... muszę nałapać promyków, naładować się pozytywną energią, żeby mi jej starczyło na kolejne deszczowe smutne dni ....
Zauważyłam, że ostatnio jestem strasznie krytyczna. Ba, niesłusznie krytykują, oczywiście najczęściej męża. Nawet się nie zastanowię, a już krytyka ciśnie się na usta ... a jak się zastanowię, to oczywiście nie miałam racji :( Tak naprawdę to jestem zmęczona (co mnie oczywiście wcale nie usprawiedliwia), nie małą!! Mimo, że czasem płacze, że czasem już nie wiem, co robić, ona daje mi dużo radości i sił!! Jestem zmęczona strachem o nią, niepewnością ... tyle obaw .... teraz przed nami kolejna wizyta u lekarza, tym razem neurolog ... potem badanie słuchu, dalej wizyta u ortopedy ... ile można .... Obawa o to, czy wszystko jest ok, wykańcza mnie, moja psychika siada ... trudno mi myśleć o czymś innym, myślę tylko o tym i o tym i tak w kółko :/ Mam nadzieję, że teraz wszystko się wyjaśni i to na plus oczywiście i na jakiś czas będziemy mogli sobie odpuścić bieganie po lekarzach ....
W końcu troszkę się rozpogodziło, ale coś mi wiadomo, że nie na długo. Ładuję więc akumulatory. Na jutro zaplanowałam cały (no prawie cały) dzień na działce, na słoneczku ... muszę nałapać promyków, naładować się pozytywną energią, żeby mi jej starczyło na kolejne deszczowe smutne dni ....
Zauważyłam, że ostatnio jestem strasznie krytyczna. Ba, niesłusznie krytykują, oczywiście najczęściej męża. Nawet się nie zastanowię, a już krytyka ciśnie się na usta ... a jak się zastanowię, to oczywiście nie miałam racji :( Tak naprawdę to jestem zmęczona (co mnie oczywiście wcale nie usprawiedliwia), nie małą!! Mimo, że czasem płacze, że czasem już nie wiem, co robić, ona daje mi dużo radości i sił!! Jestem zmęczona strachem o nią, niepewnością ... tyle obaw .... teraz przed nami kolejna wizyta u lekarza, tym razem neurolog ... potem badanie słuchu, dalej wizyta u ortopedy ... ile można .... Obawa o to, czy wszystko jest ok, wykańcza mnie, moja psychika siada ... trudno mi myśleć o czymś innym, myślę tylko o tym i o tym i tak w kółko :/ Mam nadzieję, że teraz wszystko się wyjaśni i to na plus oczywiście i na jakiś czas będziemy mogli sobie odpuścić bieganie po lekarzach ....
środa, 4 lipca 2007
Znowu pada
Hmmm, coś ta pogoda nie może się zdecydować, bo albo pada, wieje i jest zimno, albo jest taki skwar, że żyć się nie da. Dziś akurat padło na to pierwsze. Więc znów dzień zaczęłam od kawy, bo się jakoś rozbudzić nie mogłam. No i potem to już cały dzień taki senny i nijaki w ogóle.
Zresztą w ogóle ostatnio jakaś zmęczona jestem i tak naprawdę na nic nie mam ochoty. A tu tyle do zrobienia, a ja nie mogę się za to zabrać. Oj, trzeba pomyśleć o poprawie, bo tak dalej być nie może. Dni mijają ... na czym? Na zajmowaniu się małą - no tak, ale to jakaś część dnia, a jak mała śpi ... ano właśnie, to dni mijają zazwyczaj na niczym. Nawet troszkę mniej regularnie się uczę ostatnio - bo jakoś nie mogę się skupić. Przydałby się jakiś kop, co by wymusił na mnie jakieś działanie ...
Zresztą w ogóle ostatnio jakaś zmęczona jestem i tak naprawdę na nic nie mam ochoty. A tu tyle do zrobienia, a ja nie mogę się za to zabrać. Oj, trzeba pomyśleć o poprawie, bo tak dalej być nie może. Dni mijają ... na czym? Na zajmowaniu się małą - no tak, ale to jakaś część dnia, a jak mała śpi ... ano właśnie, to dni mijają zazwyczaj na niczym. Nawet troszkę mniej regularnie się uczę ostatnio - bo jakoś nie mogę się skupić. Przydałby się jakiś kop, co by wymusił na mnie jakieś działanie ...
wtorek, 3 lipca 2007
6 Weidera
No to jestem z siebie dumna. Zabierałam się za to jakiś czas i w końcu ... dziś jest czwarty dzień, jak ćwiczę 6 Weidera. Przede mną jeszcze spooooro, ale mam nadzieję, że jak skończę, to znowu będę mogła chwalić się nie najgorszym brzuchem, hihihi :P Oby tylko nie brakło mi motywacji, chęci, zapału itp.
sobota, 30 czerwca 2007
Idzie mi coraz lepiej
No proszę, nauka nie idzie w las. Dziś widziałam pierwsze jej rezultaty :) I chyba mogę sobie pogratulować.
Zaczęłam dziś czytać małej bajki. Króciutkie bajeczki, kolorowe obrazki - chyba jej się to podoba :) W każdym razie oczy ma jak pięciozłotówki, więc coś tam na nią działa na pewno :)
Zaczęłam dziś czytać małej bajki. Króciutkie bajeczki, kolorowe obrazki - chyba jej się to podoba :) W każdym razie oczy ma jak pięciozłotówki, więc coś tam na nią działa na pewno :)
czwartek, 28 czerwca 2007
Udało się ...!!!!!!!!
Udało mi się wykonać dziś pierwsze zadanie z zakresu, którego się teraz uczę. Zdobyłam 25 punktów na 27, czyli chyba całkiem nieźle :) I co najważniejsze, mam motywację do dalszej nauki :)
Kobieta - kobiecie wilkiem?
Jak to jest, że kobieta na przykrości najczęściej narażona jest właśnie ze strony innej kobiety? Dlaczego to kobiety na inne kobiety patrzą tak zawistnie, nieuprzejmie ...
Przykład?
W bloku, w którym mieszkam, żeby dostać się do windy, trzeba pokonać jakieś 6 schodów. Nic trudnego, prawda? A i owszem, ale pod warunkiem, że tychże schodów nie pokonuje się z 18 kilogramowym wózkiem, a w wózku z 6 kilogramowym dzieckiem :( Na schodach nie ma szyn ani niczego podobnego, więc wózek trzeba wciągać :( Pokonawszy wcześniej dwoje drzwi :( I jaka jest reakcja kobiet? Żadna, nawet drzwi nie potrzymają, żeby ten wózek wepchać, że nie wspomnę o pomocy przy wciąganiu wózka. A panowie? Chętni, a jakże. Pomaga prawie każdy sąsiad.
Ciąg dalszy przykładów? Dlaczego to kobiety, czują się w obowiązku pytać mnie, czy karmię piersią? I dlaczego to kobiety krzywią się na informacje, że nie i koniecznie muszą dodać, że dla dziecka nie ma nic lepszego niż pokarm matki? Ja pomijam fakt, że to mój wybór jak karmię. Pomijam fakt, że akurat mnie los "zmusił" do karmienia butlą. Ale czy to jest ich sprawa? Nie spotkałam jeszcze żadnego mężczyzny, który by o to zapytał, lub patrzył krytycznym okiem, jak karmię dziecko butelką, a kobiety, no owszem, że tak :( A mówi się, że to kobiety są empatyczne ... hmmm, chyba nie te, które ja spotykam :(
Przykład?
W bloku, w którym mieszkam, żeby dostać się do windy, trzeba pokonać jakieś 6 schodów. Nic trudnego, prawda? A i owszem, ale pod warunkiem, że tychże schodów nie pokonuje się z 18 kilogramowym wózkiem, a w wózku z 6 kilogramowym dzieckiem :( Na schodach nie ma szyn ani niczego podobnego, więc wózek trzeba wciągać :( Pokonawszy wcześniej dwoje drzwi :( I jaka jest reakcja kobiet? Żadna, nawet drzwi nie potrzymają, żeby ten wózek wepchać, że nie wspomnę o pomocy przy wciąganiu wózka. A panowie? Chętni, a jakże. Pomaga prawie każdy sąsiad.
Ciąg dalszy przykładów? Dlaczego to kobiety, czują się w obowiązku pytać mnie, czy karmię piersią? I dlaczego to kobiety krzywią się na informacje, że nie i koniecznie muszą dodać, że dla dziecka nie ma nic lepszego niż pokarm matki? Ja pomijam fakt, że to mój wybór jak karmię. Pomijam fakt, że akurat mnie los "zmusił" do karmienia butlą. Ale czy to jest ich sprawa? Nie spotkałam jeszcze żadnego mężczyzny, który by o to zapytał, lub patrzył krytycznym okiem, jak karmię dziecko butelką, a kobiety, no owszem, że tak :( A mówi się, że to kobiety są empatyczne ... hmmm, chyba nie te, które ja spotykam :(
środa, 27 czerwca 2007
Oki, przyznaję się ...
Dziś nic a nic nie zrobiłam ... moj plan legł w gruzach, ale wiecie co? Dobrze mi z tym, praca nie zając, nie ucieknie :)
Jutro czwartek, mamy wizytę u laryngologa z małą, więc znowu za wiele nie zrobię, hihihi - ale co tam :) Może w piątek ...
Jutro czwartek, mamy wizytę u laryngologa z małą, więc znowu za wiele nie zrobię, hihihi - ale co tam :) Może w piątek ...
wtorek, 26 czerwca 2007
Dzień zaczynam od kawy
Od kilku dni, konieczne z rana okazuje się wypicie kawy. Nie wiem czemu, ale nie umiem się ostatnio wyspać i rano jestem całkiem do niczego :( A dziś jeszcze ta pogoda, chłodno, pochmurno, deszczowo i z moim planów nici :(
Ten tydzień będzie upływał pod znakiem "sprzątania". Plan jest dość obszerny, ale pewnie uda się go zrealizować - szkoda tylko, że zapewne znowu nikt nie zauważy, tego co zrobiłam :( No ale ja to wiem i widzę i to też dobrze :)
Głowa mi pęka przy tej pogodzie i najchętniej położyłabym się spać ... i w sumie to powinnam wykorzystać to, że Wiki śpi i zdrzemnąć się, ale jakoś mimo, że bym chciała, nie chce mi się, dziwne, prawda? Wiem, wiem .... czasem wychodzi ze mnie mały dziwoląg.
Ten tydzień będzie upływał pod znakiem "sprzątania". Plan jest dość obszerny, ale pewnie uda się go zrealizować - szkoda tylko, że zapewne znowu nikt nie zauważy, tego co zrobiłam :( No ale ja to wiem i widzę i to też dobrze :)
Głowa mi pęka przy tej pogodzie i najchętniej położyłabym się spać ... i w sumie to powinnam wykorzystać to, że Wiki śpi i zdrzemnąć się, ale jakoś mimo, że bym chciała, nie chce mi się, dziwne, prawda? Wiem, wiem .... czasem wychodzi ze mnie mały dziwoląg.
niedziela, 24 czerwca 2007
Miłość ojcowska
Bardzo lubię patrzeć, jak moja córcia uśmiecha się do taty, mój mąż wtedy często głaska ją po główce :) Może nic wielkiego, ale w tym geście jest tyle miłości :) Tyle, że nie potrzeba więcej :) Lubię też patrzeć, jak mój mąż rozśmieszała małą, a ona daje się rozmieszać i jej usteczka układają się w superowy uśmiech :D W ogóle lubię patrzeć na męża z naszą córcią, bardzo się rozczulam wtedy :) A kocham ich oboje tak bardzo, że chyba bardziej nie można :)
sobota, 23 czerwca 2007
W Ustroniu
Wybraliśmy się dziś z moimi teściami na wycieczkę do Ustronia. Oj, potrzebowałam takiej odskoczni od domu. Mimo tego, że momentami było ciepło, że karmienie i przewijanie w samochodzie wcale nie jest takie łatwe - odpoczęłam rewelacyjnie!!! Spacer nad rzeką, świergot ptaszków, słoneczko i lekki wiaterek, tak nie wiele, a zarazem tak wiele :) Mała była bardzo grzeczna, większą część wycieczki ładnie przespała :) Wybraliśmy się też na Równicę, w końcu :) Super widoczki i takie fajne powietrze ... Z Równicy zbieraliśmy się dość szybko, bo nagle, jak to w górach, przyszły ciemne chmurki, a nie chcieliśmy zmoknąć :)
Przy okazji zobaczyłam, że moja kondycja jest całkiem do rzeczy :P Tyle godzin spaceru, a ja się nawet nie zmęczyłam, nogi mnie nie bolą :) Wręcz jestem pełna energii i chęci być jeszcze dziś zadziałać :P
Przy okazji zobaczyłam, że moja kondycja jest całkiem do rzeczy :P Tyle godzin spaceru, a ja się nawet nie zmęczyłam, nogi mnie nie bolą :) Wręcz jestem pełna energii i chęci być jeszcze dziś zadziałać :P
piątek, 22 czerwca 2007
Słów kilka na tematów kilka :P
Ta notka będzie chyba miała mega rozmiary, jeśli zapiszę wszystko co mi dziś "chodzi" po głowie.
No więc tak, mój drogi komentatorze, pewnie, to, że dobrze mnie znasz, pozwoliło Ci wysunąć jakże słuszne wnioski. Masz rację, to taki trochę słomiany zapał, ale i ... hmmm, wiesz, że ja lubię mieć wszystko na tu i teraz ... lubię być we wszystkim najlepsza, a tu mi nie wychodzi, nie od razu ... ale postanawiam poprawę :) Nie przerwę tego co zaczęłam :)
Nie lubię spacerować sama, tzn. wolałabym spacerować z mężem, ale zdaję sobie sprawę z tego, że po powrocie z pracy, chce chwilę odpocząć, zająć się swoimi sprawami i tym sposobem, czasami wieczorem spaceruję sama po "moim parku" - no może nie do końca sama, pcham przed sobą wózek z Wiki, a jakże :) No ale wracając do tematu, niby nie lubię tych samotnych spacerów, ale z drugiej strony, są dla mnie okazją (zakładając, że Wiki śpi) do przemyśleń, do marzeń, do posłuchania muzyki ... I na pewien sposób lubię ten swój czas ... chyba trochę pogmatwałam ...
Lato, koniec roku szkolnego i co widać w parku? Dwie rzeczy:
1. mamusie z wózkami, bądź też kobiety z brzuszkami :)
2. zakochane pary - siedzą na ławeczką, przytulają się, całują, spacerują, trzymają się za ręce .... okres zakochania, to cudowny okres, te pierwsze chwile, to poznawanie się, później też jest cudownie, ale pierwszy etap związku, ma swój czar, urok .... to momenty, których się nie zapomina, których ja nie zapomniałam :)
A jeśli o pamięci mowa - dziś uzmysłowiłam sobie, jak nie wiele trzeba, aby obudzić lawinę wspomnień. Jedno spojrzenie, na jedno drzewo i wspomnienia ruszyły z kopyta. Stare dzieje, bardzo stare, kiedy byłam młoda i głupia :P Ale jak dobrze, to pamiętam ... nie tylko sytuacje, ale i słowa, gesty ... Jedno drzewo ...
No więc tak, mój drogi komentatorze, pewnie, to, że dobrze mnie znasz, pozwoliło Ci wysunąć jakże słuszne wnioski. Masz rację, to taki trochę słomiany zapał, ale i ... hmmm, wiesz, że ja lubię mieć wszystko na tu i teraz ... lubię być we wszystkim najlepsza, a tu mi nie wychodzi, nie od razu ... ale postanawiam poprawę :) Nie przerwę tego co zaczęłam :)
Nie lubię spacerować sama, tzn. wolałabym spacerować z mężem, ale zdaję sobie sprawę z tego, że po powrocie z pracy, chce chwilę odpocząć, zająć się swoimi sprawami i tym sposobem, czasami wieczorem spaceruję sama po "moim parku" - no może nie do końca sama, pcham przed sobą wózek z Wiki, a jakże :) No ale wracając do tematu, niby nie lubię tych samotnych spacerów, ale z drugiej strony, są dla mnie okazją (zakładając, że Wiki śpi) do przemyśleń, do marzeń, do posłuchania muzyki ... I na pewien sposób lubię ten swój czas ... chyba trochę pogmatwałam ...
Lato, koniec roku szkolnego i co widać w parku? Dwie rzeczy:
1. mamusie z wózkami, bądź też kobiety z brzuszkami :)
2. zakochane pary - siedzą na ławeczką, przytulają się, całują, spacerują, trzymają się za ręce .... okres zakochania, to cudowny okres, te pierwsze chwile, to poznawanie się, później też jest cudownie, ale pierwszy etap związku, ma swój czar, urok .... to momenty, których się nie zapomina, których ja nie zapomniałam :)
A jeśli o pamięci mowa - dziś uzmysłowiłam sobie, jak nie wiele trzeba, aby obudzić lawinę wspomnień. Jedno spojrzenie, na jedno drzewo i wspomnienia ruszyły z kopyta. Stare dzieje, bardzo stare, kiedy byłam młoda i głupia :P Ale jak dobrze, to pamiętam ... nie tylko sytuacje, ale i słowa, gesty ... Jedno drzewo ...
czwartek, 21 czerwca 2007
Zachciało mi się
Nie wiem co mnie podkusiło, zabierać się za coś, czego zupełnie nie umiem robić. Same kłopoty z tego wynikły i tyle a efektów pracy i tak nie ma. Następnym razem, jak się będę chciała za coś zabrać, to 5 razy pomyślę. W końcu chyba każdy powinien zajmować się tym, co umie robić najlepiej.
Wiki jednak nie musi nosić frejki. Skonsultowaliśmy się z innym ortopedą ... według którego bioderka są ok. I może tyle w tym temacie, żeby się nie denerwować.
Za oknem pada i pada ... przeszła burza, grzmiało, błyskało się i wiało strasznie :( Moje biedne kwiaty na balkonie, wyglądają strasznie :( A udało mi się w tym roku takie ładne wyhodować. No miejmy nadzieję, że jeszcze się podniosą.
Czytam "Ogród Afrodyty" - fajnie napisana książka - wciągająca, no nie tak jak King, ale wciąga :) No a najważniejsze jest to, że mam czas i ochotę trochę poczytać. W sumie zaraz po urodzeniu Wiki właśnie tego brakowało mi najbardziej. Ja po prostu lubię czytać. A jeszcze teraz ... teraz czyta mi się lepiej ... dlaczego? Bo mam na to mnie czasu :P hihihi dziwne? no może, ale chodzi o to, ze teraz delektuje się książką, czytam małe fragmenty, mam czas podumać nad nimi ...
A jeśli mowa o dumaniu, to tak właśnie pomyślałam, ze lepiej wrócę do haftowania, bo to mi przynajmniej dobrze wychodzi i bez szkody dla innych .... mam kilka gazetek, kilka obrazków, które chciałabym wyhaftować, więc co? do dzieła? no chyba tak :)
Wiki jednak nie musi nosić frejki. Skonsultowaliśmy się z innym ortopedą ... według którego bioderka są ok. I może tyle w tym temacie, żeby się nie denerwować.
Za oknem pada i pada ... przeszła burza, grzmiało, błyskało się i wiało strasznie :( Moje biedne kwiaty na balkonie, wyglądają strasznie :( A udało mi się w tym roku takie ładne wyhodować. No miejmy nadzieję, że jeszcze się podniosą.
Czytam "Ogród Afrodyty" - fajnie napisana książka - wciągająca, no nie tak jak King, ale wciąga :) No a najważniejsze jest to, że mam czas i ochotę trochę poczytać. W sumie zaraz po urodzeniu Wiki właśnie tego brakowało mi najbardziej. Ja po prostu lubię czytać. A jeszcze teraz ... teraz czyta mi się lepiej ... dlaczego? Bo mam na to mnie czasu :P hihihi dziwne? no może, ale chodzi o to, ze teraz delektuje się książką, czytam małe fragmenty, mam czas podumać nad nimi ...
A jeśli mowa o dumaniu, to tak właśnie pomyślałam, ze lepiej wrócę do haftowania, bo to mi przynajmniej dobrze wychodzi i bez szkody dla innych .... mam kilka gazetek, kilka obrazków, które chciałabym wyhaftować, więc co? do dzieła? no chyba tak :)
wtorek, 19 czerwca 2007
Kiepsko ....
Kiepsko się zaczął ten tydzień ...
Zaczęłam się uczyć ... czego? To narazie tajemnica :P Byłam pełan zapału, chęci, a teraz ... nawet na to jakoś ochota mniejsza ... Moje myśli krążą ciągle wokół małej ... oby wszystko było dobrze, oby wszystko, szybko się wyjaśniło!!!
- nie wiadomo co z prawym uszkiem Wikusi - musimy iść do laryngolog na przepłukanie uszek i za miesiąc kontrola
- dziś dowiedzieliśmy się, że Wiki jeszcze przez miesiąc musi nosić frejkę
- ja jak zwykle nie wiem, kiedy zamknąć buźkę i znowu popaplałam dziś o kilka słów za dużo ... a mówi się szybko i łatwo ... ale ktoś, kto to usłyszał, długo zapomina, albo co gorsze, nie zapomina :( PRZEPRASZAM!!! nie myślę tak wcale - wiesz o tym, prawda?
Zaczęłam się uczyć ... czego? To narazie tajemnica :P Byłam pełan zapału, chęci, a teraz ... nawet na to jakoś ochota mniejsza ... Moje myśli krążą ciągle wokół małej ... oby wszystko było dobrze, oby wszystko, szybko się wyjaśniło!!!
poniedziałek, 18 czerwca 2007
Nie tak ...
Nie tak miało być ... czasami mam tak bardzo dość i tak bardzo mi smutno ...
Dziś śpię z misiem pocieszycielem ...
Dziś śpię z misiem pocieszycielem ...
niedziela, 17 czerwca 2007
Chrzest Wikusi
No i już po ... Chrzest rzeczywiście odbył się w kaplicy, hmmm ... powiem tak - 7 chrztów w maleńkiej kaplicy w taki upał ... momentami robiło mi się słabo :/ Ksiądz ... nie koniecznie pozytywnie nastawiony do dzieci, raczej odbębnił mszę i tyle ... zamieszanie, bo dużo ludzi, tłok, a mało miejsca ... ale to nie ważne. Najważniejsze, że Wikunia zniosła to wszystko dobrze, była bardzo grzeczna, nie płakała.
Podczas imprezki też była przegrzeczna, w sumie głownie spała :) I dawała sobie robić fotki, hihihi
Generalnie wszystko się udało :) No i teraz dalej życie będzie się toczyć własnym torem :)
Jutro wizyta w poradni audiologicznej, jutro u ortopedy - oby było ok!! Trzymajcie proszę kciuki!
Podczas imprezki też była przegrzeczna, w sumie głownie spała :) I dawała sobie robić fotki, hihihi
Generalnie wszystko się udało :) No i teraz dalej życie będzie się toczyć własnym torem :)
Jutro wizyta w poradni audiologicznej, jutro u ortopedy - oby było ok!! Trzymajcie proszę kciuki!
wtorek, 12 czerwca 2007
Syzyf i jego głaz
Pamiętacie mit o Syzyfie? Wtaczał on na górę głaz, gdy był już prawie u szczytu, głaz staczał się a Syzyf rozpoczynał swoją pracę od nowa - to duży skrót, ale właśnie ten fragment mnie interesuje. Dlaczego? Bo czuję się dziś właśnie jak ten Syzyf - jest dobrze, dobrze, lepiej, dobrze i kiedy mam wrażenie, że w końcu będzie bardzo dobrze, spada mój głaz, a jeszcze dostaję nim po głowie ... znowu trzeba zaczynać od nowa, tyle, że z każdym kolejnym razem, chęci coraz mniejsze, kolejne wtaczanie głazu na górę jest trudniejsze i trwa dłużej ... kto wie, czy kiedyś nie postanowię pozostać na dole ... może nie warto wtaczać tego głazu, może na szczycie nic nie ma? A może warto ten głaz wtaczać, ale we dwoje, cały czas we dwoje ... i jeśli nawet głaz spada we dwoje, razem łatwiej sie pozbierać? Łatwiej rozpocząć od nowa?
Ostatnie dni to dni pod znakiem upału, gorąca - marudzącej troszkę córci - braku sił, ochoty i motywacji - zmęczenia - poczucia niedocenienia ... i o ile ze wszystkim sobie jakoś radzę, o tyle to ostatnie doskwiera mi najbardziej :( Mam wrażenie, że czego nie zrobię, nie zaproponuję jest źle. To, że czegoś nie robię, to też źle :(
Do tego, po roku pojawiła się miesiączka - trochę odwykłam i trochę dziwnie się czuję. Pewnie po ciąży hormony starają się jakoś dojść do siebie, tylko szkoda, że te ich zawirowania powodują mój taki a nie inny humor, nastawienie itd.
Lepiej nie będę dziś już więcej smęcić ....
Ostatnie dni to dni pod znakiem upału, gorąca - marudzącej troszkę córci - braku sił, ochoty i motywacji - zmęczenia - poczucia niedocenienia ... i o ile ze wszystkim sobie jakoś radzę, o tyle to ostatnie doskwiera mi najbardziej :( Mam wrażenie, że czego nie zrobię, nie zaproponuję jest źle. To, że czegoś nie robię, to też źle :(
Do tego, po roku pojawiła się miesiączka - trochę odwykłam i trochę dziwnie się czuję. Pewnie po ciąży hormony starają się jakoś dojść do siebie, tylko szkoda, że te ich zawirowania powodują mój taki a nie inny humor, nastawienie itd.
Lepiej nie będę dziś już więcej smęcić ....
sobota, 9 czerwca 2007
Śluby, wesela ...
No to idziemy na wesele, dziś zostaliśmy już oficjalnie zaproszeni :) To dopiero za kilka miesięcy, ale już się cieszę :) Od dawna mam ochotę potańczyć, bo tak w zasadzie, to ostatni raz tańczyłam zdaje się na własnym weselu :) A że było to już czas jakiś temu, chętnie znowu wprawie nogi w ruch - no nie tylko nogi :)
Pamiętam jeszcze dość dobrze nasze przygotowania do ślubu ... no i przede wszystkim dobrze pamiętam Ten Dzień :) Jak dla mnie dzień jedyny w swoim rodzaju, piękny :) Szkoda, że nie można go powtórzyć ... Ale może to i dobrze? Przynajmniej w pamięci zostają wspomnienia właśnie z Tego Dnia, a nie z jego powtórki, bo wydaje mi się, że przy ewentualnej powtórce emocje nie były by już takie same, nie była by to w końcu nowa sytuacja, nie byłby to dzień, na który się tak długo czekało, planowało (w moim przypadku), a biała suknia nie robiła by być może już takie wrażenia ...
Pamiętam jeszcze dość dobrze nasze przygotowania do ślubu ... no i przede wszystkim dobrze pamiętam Ten Dzień :) Jak dla mnie dzień jedyny w swoim rodzaju, piękny :) Szkoda, że nie można go powtórzyć ... Ale może to i dobrze? Przynajmniej w pamięci zostają wspomnienia właśnie z Tego Dnia, a nie z jego powtórki, bo wydaje mi się, że przy ewentualnej powtórce emocje nie były by już takie same, nie była by to w końcu nowa sytuacja, nie byłby to dzień, na który się tak długo czekało, planowało (w moim przypadku), a biała suknia nie robiła by być może już takie wrażenia ...
piątek, 8 czerwca 2007
Metamorfoza
No tak, tak ... miałam nic nie robić z włosami, ale los chciał inaczej jak widać ... mam na głowie krótką czuprynkę i co dziwne ... jestem nawet zadowolona z takiego obrotu sprawy :) Kto powiedział, że krótki włosy nie są kobiecą? Są a przynajmniej mogą być :)
Dziś kolejny ciepły wieczór :) Siedzę z reddsikiem i arbuzem :) padnięta po długaśnym spacerze z Kasią :) Ale warto było, znowu wygadałyśmy się za wszystkie czasy :) A nachodziłyśmy się, po lasku ... było fajnie chłodno i pachniało ... hmmm lasem :P Lubię spacery - znowu lubię spacery :)
Dziś kolejny ciepły wieczór :) Siedzę z reddsikiem i arbuzem :) padnięta po długaśnym spacerze z Kasią :) Ale warto było, znowu wygadałyśmy się za wszystkie czasy :) A nachodziłyśmy się, po lasku ... było fajnie chłodno i pachniało ... hmmm lasem :P Lubię spacery - znowu lubię spacery :)
środa, 6 czerwca 2007
Jak ten czas mija
Nasza córcia jest z nami już 2 miesiące. Jeszcze nie tak dawno chodziłam z wielkim brzuchem i marudziłam, że już chcę urodzić, całkiem niedawno rodziłam, byłam w szpitalu, pamiętam dzień gdy wyszłyśmy ze szpitala - wydaje mi się, jakby to było to wczoraj, a minęło już tyle czasu. No tak, 2 miesiące, to nie tak znowu dużo, ale i nie mało. Chyba w tym czasie udało mi się już troszkę poznać moją córcię i chyba nauczyliśmy się z mężem jak żyć we trójkę a raczej w szóstkę wliczając psa i 2 szynszyle ;)
Ponieważ dziś w końcu zawitało do nas znowu słoneczko, spędziłyśmy dzień na działce, ja łapałam promyki słońca, a Wiki spała pod chmurką. Lubię takie dni ... dobija mnie brzydka pogoda, kiedy muszę siedzieć w domu, czuję się wtedy jak w więzieniu, jest mi źle, jestem poddenerwowana ... ale w dni takie jakie dziś, jestem szczęśliwa, pełna energii, mogłabym góry przenosić. I lubię takie wieczory jak dziś, orzeźwiające powietrze, lekko chłodny wiaterek - spacerek w taki wieczór, mhmhmmm
No ale z tym musimy poczekać :) Malusia śpi :)
Ponieważ dziś w końcu zawitało do nas znowu słoneczko, spędziłyśmy dzień na działce, ja łapałam promyki słońca, a Wiki spała pod chmurką. Lubię takie dni ... dobija mnie brzydka pogoda, kiedy muszę siedzieć w domu, czuję się wtedy jak w więzieniu, jest mi źle, jestem poddenerwowana ... ale w dni takie jakie dziś, jestem szczęśliwa, pełna energii, mogłabym góry przenosić. I lubię takie wieczory jak dziś, orzeźwiające powietrze, lekko chłodny wiaterek - spacerek w taki wieczór, mhmhmmm
No ale z tym musimy poczekać :) Malusia śpi :)
wtorek, 5 czerwca 2007
Refleksyjnie
Jestem szczęśliwa - kocham i jestem kochana ... banalne? być może, ale właśnie dziś uświadomiłam sobie, jak wiele mam, jakie to dla mnie ważne - miłość ...
Hmmm ... dużo myśli krąży mi po głowie, ale nie bardzo umiem przelać je tutaj. Mam wrażenie, że jakbym tego nie ujęła i tak zabrzmi banalnie, bardziej banalne niż wstęp ...
Po prostu mam kogoś na kim mi zależy, koło kogo chcę zasypiać i przy kim chcę sie budzić, z kim chcę jeść śniadanie, z kim chce robić zakupy, sprzątać, z kim chcę planować wakacje, z kim chcę spacerować, leniuchować, do kogo chcę mówić, komu chcę o wszystkim opowiadać, z kim chcę się śmiać i płakać ... Chciałabym, żeby ten Ktoś myślał i czuł podobnie, mam nadzieję, że tak właśnie jest.
No i mam malutką istotkę, którą kocham , kocham, kocham ...
Hmmm ... dużo myśli krąży mi po głowie, ale nie bardzo umiem przelać je tutaj. Mam wrażenie, że jakbym tego nie ujęła i tak zabrzmi banalnie, bardziej banalne niż wstęp ...
Po prostu mam kogoś na kim mi zależy, koło kogo chcę zasypiać i przy kim chcę sie budzić, z kim chcę jeść śniadanie, z kim chce robić zakupy, sprzątać, z kim chcę planować wakacje, z kim chcę spacerować, leniuchować, do kogo chcę mówić, komu chcę o wszystkim opowiadać, z kim chcę się śmiać i płakać ... Chciałabym, żeby ten Ktoś myślał i czuł podobnie, mam nadzieję, że tak właśnie jest.
No i mam malutką istotkę, którą kocham , kocham, kocham ...
niedziela, 3 czerwca 2007
Złoty pierścionek ... na szczęście
Byliśmy dziś z mężem na zakupach. Dostałam pierścionek, za to, że urodziłam mu córcię :) Raczej nie dlatego, że córcię, a nie syna :P No więc dokładniej za dziecko po prostu :)
Dostałam też pluszowego Misia :) Misio siedzi koło mnie i zerka przez ramię, co tu sobie piszę :)
Szkoda tylko, że tym optymistycznym akcentem kończymy weekend, fajnie, że kolejny będzie troszkę dłuższy :)
Dostałam też pluszowego Misia :) Misio siedzi koło mnie i zerka przez ramię, co tu sobie piszę :)
Szkoda tylko, że tym optymistycznym akcentem kończymy weekend, fajnie, że kolejny będzie troszkę dłuższy :)
sobota, 2 czerwca 2007
"Mój park" po deszczu ...
... wydał mi się dziś jeszcze bardziej zielony niż ostatnio. Cudowna zieleń, wspaniały zapach lasu i atmosfera "podeszczowa". Po alejce spacerował ślimak z wielką brązową (czy brąz jest w tym sezonie nadal modny) skorupką :) Trawa aż po kolana wprost zapraszała by się po niej przespacerować.
Szarość
Znowu szaro za oknem, szaro i smutno - nie sprzyja to raczej dobremu nastrojowi. Mała marudzi, na nią chyba ta pogoda też źle wpływa. Uciekam z praniem z balkonu już enty raz i dostaję kręćka w domu. Jeśli tylko rozpogodzi się choć troszkę idę na spacerek, koniecznie, to dla dobra mojej psychiki!
czwartek, 31 maja 2007
Smutek
Mój dobry, ba bardzo dobry nastrój prysnął jak bańka mydlana :( Nie mam już sił i nie mam już ochoty dalej udawać, że czegoś nie widzę, że wszystko jest ok, kiedy nie zawsze tak jest. Nie mam już ochoty pozytywnie nastawiać się do życia, bo i po co, skoro i tak, prędzej czy później wychodzi smuteczek, a czasem i duży smutek, więc może lepiej cały czas trwać w smutku, zamiast doszukiwać się jakichś pozytywów.
W każdym razie chowam moje uczucia, odczucia głęboko do szafy, chowam moją radość życia ... będę trwać dla malutkiej i tyle
W każdym razie chowam moje uczucia, odczucia głęboko do szafy, chowam moją radość życia ... będę trwać dla malutkiej i tyle
Zielono mi
Byłam ostatnio w parku ... nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się tak zielono i pachnąco, a przecież jestem tam prawie codziennie. Lubię "mój" park :) Nie jest szczególnie duży, ale jest w nim jakaś magia - pewnie tylko dla mnie, bo poszczególne jego fragmenty wiążą się z konkretnymi miłymi wspomnieniami, moimi wspomnieniami. "Mój" park ma swój urok przez cały rok, zmienia się wraz ze zmieniającymi sie porami roku ... i zawsze to zauważam, a w tym roku ... ta zieleń, ten zapach, zaskoczyły mnie zupełnie ... może to dlatego, że koncentrowałam się na kształtowaniu przyszłego kolejnego cudwnego wspomnienia z "mojego" parku.
poniedziałek, 28 maja 2007
Bo we mnie jest ...
No co tam we mnie tkwi? :) Ostatnio zauważyłam, że tkwi we mnie więcej kobiety niż przed urodzeniem dziecka. Spodnie zostały zastąpione sukienkami i spódnicami i to wcale nie koniecznie długimi :P Pomysł z krótkimi włoskami - wygodnymi poszedł w niepamięć i zastąpił go pomysł na długie włoski i bardziej kobiecą fryzurkę :) To nic, że trochę bardziej wymagającą. Bycie mamą dodało mi odwagi i pewności siebie. Dobrze się czuję w swojej skórze, jestem z siebie zadowolona :) A skoro mnie jest dobrze, to chyba najważniejsze :)
W końcu zakupiłam kreację na chrzciny Wiki, teraz mogę spokojnie czekać do 17 czerwca, bo już prawie wszystko gotowe :)
A potem kontrola słuchu i wizyta u ortopedy z małą ... mam nadzieję, że już wszystko do tego czasu będzie ok i ten temat będziemy mogli zamknąć w końcu!
Upał straszny, przydałoby się troszkę wiaterku, troszkę luzu ... albo kąpiel, taka chłodna kąpiel w cieniu, oooo ... chyba sie troszkę rozmarzyłam :)
W końcu zakupiłam kreację na chrzciny Wiki, teraz mogę spokojnie czekać do 17 czerwca, bo już prawie wszystko gotowe :)
A potem kontrola słuchu i wizyta u ortopedy z małą ... mam nadzieję, że już wszystko do tego czasu będzie ok i ten temat będziemy mogli zamknąć w końcu!
Upał straszny, przydałoby się troszkę wiaterku, troszkę luzu ... albo kąpiel, taka chłodna kąpiel w cieniu, oooo ... chyba sie troszkę rozmarzyłam :)
piątek, 25 maja 2007
Burza
Coś się pochmurzyło, grzmi, chyba będzie burza ... nie lubię jakoś burzy, sama nie wiem czemu ... ale powietrze po jest cudne, takie rześkie, świeże, a tego byłoby mi trzeba ... ostatnio te gorące dni bardzo mnie męczą, a teraz choć szaro za oknem czuję się o wiele lepiej, bo jest czym oddychać ...
Dziś w planach wieczór odwiedzinowy, a w zasadzie odwiedzinowo - zaproszeniowy :) Trzeba zaprosić ostatnich gości na chrzest Wiki. No a tak, skoro o Wiki mowa :P Moja malusia córcia coraz częściej się uśmiecha, coraz więcej "guga" a ja z dnia na dzień kocham, ale jak nie kochać takiego słodkiego Szkraba :)
Dziś w planach wieczór odwiedzinowy, a w zasadzie odwiedzinowo - zaproszeniowy :) Trzeba zaprosić ostatnich gości na chrzest Wiki. No a tak, skoro o Wiki mowa :P Moja malusia córcia coraz częściej się uśmiecha, coraz więcej "guga" a ja z dnia na dzień kocham, ale jak nie kochać takiego słodkiego Szkraba :)
środa, 23 maja 2007
Padam na twarz
W końcu wieczór, w końcu dzień dobiega końca ... zaczął się za sprawą małej dość wcześnie, przed 6 stałam już przy desce do prasowania, potem spacer, wizyta u lekarza, spacer, kąpiel małej i w końcu chwila do poleżenia, poodpoczywania.
Wiki nadal dobrze znosi frejkę (poduszka Frejki, poduszka ortopedyczna do leczenia dysplazji bioderek), a mnie już lżej na serduszku, że się moja córcia nie męczy :)
No i znowu wyszło monotematycznie :P
Jutro grillek na działce, najwyższy czas "otworzyć" sezon :)
Wiki nadal dobrze znosi frejkę (poduszka Frejki, poduszka ortopedyczna do leczenia dysplazji bioderek), a mnie już lżej na serduszku, że się moja córcia nie męczy :)
No i znowu wyszło monotematycznie :P
Jutro grillek na działce, najwyższy czas "otworzyć" sezon :)
wtorek, 22 maja 2007
Kto to bardziej przeżywa?
Byłam dziś z małą na szczepieniu, mnie było słabo, a jej chyba nie :P Ja kilka dni przeżywałam, ze musi nosić frejkę, a ona sobie w ogóle nic z tego nie robi ...
To jednak prawda, że jako matka człowiek na wszystko patrzy inaczej, inaczej czuje, inaczej przeżywa ...
No i jednak jestem trochę monotematyczna :P
To jednak prawda, że jako matka człowiek na wszystko patrzy inaczej, inaczej czuje, inaczej przeżywa ...
No i jednak jestem trochę monotematyczna :P
poniedziałek, 21 maja 2007
Poniedziałek
Po wczorajszym koncercie, notabene bardzo udanym (wybawiłam się, wybujałam i wyśpiewałam bardzo), trudno dzisiejszą nockę uznać za dobrą, a mnie trudno uznać za osobę wyspaną, ale to nic :) Jak patrzę na moją córcię, to wszystko mi mija, nawet jeśli to środek nocy i ja wstaję, a dopiero co się kładłam, to jej uśmiech jest jak lekarstwo :)
Jutro czeka nas trudny dzień, szczepienie i założenie poduszki Frejki ... obawiam się tego, a tak szczerze, to jestem przerażona, jak moja mała to przyjmie ... oj ....
Dziś z rzeczy dla mojej przyjemności, opalałam się na działce :) a co należy się relaks, dziś przy krzyżówkach :)
Jutro czeka nas trudny dzień, szczepienie i założenie poduszki Frejki ... obawiam się tego, a tak szczerze, to jestem przerażona, jak moja mała to przyjmie ... oj ....
Dziś z rzeczy dla mojej przyjemności, opalałam się na działce :) a co należy się relaks, dziś przy krzyżówkach :)
niedziela, 20 maja 2007
Ale za to niedziela ...
No i już niedziela ... ale ten czas leci, dopiero zaczynał się weekend a już się kończy. Lubię weekendy, bo wtedy w domu jest mój mąż i mogę się nim nacieszyć, bo w tygodniu mamy na to jednak mało czasu.
Sobota minęła niezwykle szybko ... rozpoczęła ją Wiki dość długim marudzeniem, potem szybki obiadek, ważne spotkanie i wypad na zakupy. Garnitur dla męża na chrzciny już kupiony :) My z Wiki nadal "gołe i wesołe" - ale jeszcze nie wymyśliłam, co chcę dla siebie a co dla córci, mam jeszcze troszkę czasu ... no w sumie mniej niż miesiąc ;)
Niedzielę z kolei rozpoczęliśmy spacerkiem po parku o 9 rano :) Wiki pospała, a my chyba trochę odpoczęliśmy :) Na wieczór zaplanowany koncert pod chmurką, oby tylko pogoda się utrzymała ... no a potem kolejne pięć dni do weekendu, ale 5 dnia na wysokich obrotach, szczepienie małej, wizyta u ortopedy, moja kontrola i znowu weekend :)
Sobota minęła niezwykle szybko ... rozpoczęła ją Wiki dość długim marudzeniem, potem szybki obiadek, ważne spotkanie i wypad na zakupy. Garnitur dla męża na chrzciny już kupiony :) My z Wiki nadal "gołe i wesołe" - ale jeszcze nie wymyśliłam, co chcę dla siebie a co dla córci, mam jeszcze troszkę czasu ... no w sumie mniej niż miesiąc ;)
Niedzielę z kolei rozpoczęliśmy spacerkiem po parku o 9 rano :) Wiki pospała, a my chyba trochę odpoczęliśmy :) Na wieczór zaplanowany koncert pod chmurką, oby tylko pogoda się utrzymała ... no a potem kolejne pięć dni do weekendu, ale 5 dnia na wysokich obrotach, szczepienie małej, wizyta u ortopedy, moja kontrola i znowu weekend :)
sobota, 19 maja 2007
Co za noc
O mama ... za nami ciężkawa noc i straszny poranek. Malutka tak bardzo płakała, że nie mogliśmy jej uspokoić. Na szczęście teraz śpi, a my wyjątkowo chodzimy na paluszkach, żeby troszkę pospała i nie była nieznośna cały dzień.
Pogoda mało przyjemna, a miało być tak ciepło ... miałam inne plany, ale co tam, zmiana planów na szybko i też jest ok - zgodnie z planem zmiany nastawienia :)
Pogoda mało przyjemna, a miało być tak ciepło ... miałam inne plany, ale co tam, zmiana planów na szybko i też jest ok - zgodnie z planem zmiany nastawienia :)
piątek, 18 maja 2007
Hmmm....
No tak, od czegoś trzeba zacząć :) zawsze od czegoś się zaczyna ... i najtrudniej się zaczyna :P
Dziś postanowiłam z rana zmienić nastawienie do tego co się dzieje ... po prostu przyjąć to, jako coś co mieć miejsce musi i tyle i nie smucić się więcej, bo moja córcia to wyczuwa i też jest nerwowa, a najbardziej kocham w niej to, że jest taka pogodna, radosna :) jak uśmiecha się - może jeszcze nie koniecznie do mnie, tylko tak w ogóle, to jestem najszczęśliwsza pod słońcem :) takie małe rzeczy a cieszą :)
dziś cieszyła mnie jeszcze pogoda i to, że po dłuugim czasie mogłam spotkać się z Karoliną :) i to, że mąż jest kochany i rano powiedział mi, że załatwił już opiekę dla Wiki i w niedzielę idziemy na koncert Wilków - bardzo się cieszę :) a teraz cieszy mnie to, że koło mnie śpi moja córcia, mój pies a jutro jest sobota :)
no tak, z takim podejściem to można żyć :)
Dziś postanowiłam z rana zmienić nastawienie do tego co się dzieje ... po prostu przyjąć to, jako coś co mieć miejsce musi i tyle i nie smucić się więcej, bo moja córcia to wyczuwa i też jest nerwowa, a najbardziej kocham w niej to, że jest taka pogodna, radosna :) jak uśmiecha się - może jeszcze nie koniecznie do mnie, tylko tak w ogóle, to jestem najszczęśliwsza pod słońcem :) takie małe rzeczy a cieszą :)
dziś cieszyła mnie jeszcze pogoda i to, że po dłuugim czasie mogłam spotkać się z Karoliną :) i to, że mąż jest kochany i rano powiedział mi, że załatwił już opiekę dla Wiki i w niedzielę idziemy na koncert Wilków - bardzo się cieszę :) a teraz cieszy mnie to, że koło mnie śpi moja córcia, mój pies a jutro jest sobota :)
no tak, z takim podejściem to można żyć :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)