niedziela, 3 czerwca 2007

Złoty pierścionek ... na szczęście

Byliśmy dziś z mężem na zakupach. Dostałam pierścionek, za to, że urodziłam mu córcię :) Raczej nie dlatego, że córcię, a nie syna :P No więc dokładniej za dziecko po prostu :)
Dostałam też pluszowego Misia :) Misio siedzi koło mnie i zerka przez ramię, co tu sobie piszę :)
Szkoda tylko, że tym optymistycznym akcentem kończymy weekend, fajnie, że kolejny będzie troszkę dłuższy :)

Brak komentarzy: