piątek, 18 maja 2007

Hmmm....

No tak, od czegoś trzeba zacząć :) zawsze od czegoś się zaczyna ... i najtrudniej się zaczyna :P

Dziś postanowiłam z rana zmienić nastawienie do tego co się dzieje ... po prostu przyjąć to, jako coś co mieć miejsce musi i tyle i nie smucić się więcej, bo moja córcia to wyczuwa i też jest nerwowa, a najbardziej kocham w niej to, że jest taka pogodna, radosna :) jak uśmiecha się - może jeszcze nie koniecznie do mnie, tylko tak w ogóle, to jestem najszczęśliwsza pod słońcem :) takie małe rzeczy a cieszą :)
dziś cieszyła mnie jeszcze pogoda i to, że po dłuugim czasie mogłam spotkać się z Karoliną :) i to, że mąż jest kochany i rano powiedział mi, że załatwił już opiekę dla Wiki i w niedzielę idziemy na koncert Wilków - bardzo się cieszę :) a teraz cieszy mnie to, że koło mnie śpi moja córcia, mój pies a jutro jest sobota :)
no tak, z takim podejściem to można żyć :)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

ja tez ciesze sie (a przynajmniej staram sie to robic) z malych rzeczy, w koncu z kilku malych szczesc tworzy sie 1 duze:) ze spacerku z Toba rowniez bardzo sie ciesze, do nastepnego razu:*