Zaczęłam dziś czytać małej bajki. Króciutkie bajeczki, kolorowe obrazki - chyba jej się to podoba :) W każdym razie oczy ma jak pięciozłotówki, więc coś tam na nią działa na pewno :)
sobota, 30 czerwca 2007
Idzie mi coraz lepiej
No proszę, nauka nie idzie w las. Dziś widziałam pierwsze jej rezultaty :) I chyba mogę sobie pogratulować.
Zaczęłam dziś czytać małej bajki. Króciutkie bajeczki, kolorowe obrazki - chyba jej się to podoba :) W każdym razie oczy ma jak pięciozłotówki, więc coś tam na nią działa na pewno :)
Zaczęłam dziś czytać małej bajki. Króciutkie bajeczki, kolorowe obrazki - chyba jej się to podoba :) W każdym razie oczy ma jak pięciozłotówki, więc coś tam na nią działa na pewno :)
czwartek, 28 czerwca 2007
Udało się ...!!!!!!!!
Udało mi się wykonać dziś pierwsze zadanie z zakresu, którego się teraz uczę. Zdobyłam 25 punktów na 27, czyli chyba całkiem nieźle :) I co najważniejsze, mam motywację do dalszej nauki :)
Kobieta - kobiecie wilkiem?
Jak to jest, że kobieta na przykrości najczęściej narażona jest właśnie ze strony innej kobiety? Dlaczego to kobiety na inne kobiety patrzą tak zawistnie, nieuprzejmie ...
Przykład?
W bloku, w którym mieszkam, żeby dostać się do windy, trzeba pokonać jakieś 6 schodów. Nic trudnego, prawda? A i owszem, ale pod warunkiem, że tychże schodów nie pokonuje się z 18 kilogramowym wózkiem, a w wózku z 6 kilogramowym dzieckiem :( Na schodach nie ma szyn ani niczego podobnego, więc wózek trzeba wciągać :( Pokonawszy wcześniej dwoje drzwi :( I jaka jest reakcja kobiet? Żadna, nawet drzwi nie potrzymają, żeby ten wózek wepchać, że nie wspomnę o pomocy przy wciąganiu wózka. A panowie? Chętni, a jakże. Pomaga prawie każdy sąsiad.
Ciąg dalszy przykładów? Dlaczego to kobiety, czują się w obowiązku pytać mnie, czy karmię piersią? I dlaczego to kobiety krzywią się na informacje, że nie i koniecznie muszą dodać, że dla dziecka nie ma nic lepszego niż pokarm matki? Ja pomijam fakt, że to mój wybór jak karmię. Pomijam fakt, że akurat mnie los "zmusił" do karmienia butlą. Ale czy to jest ich sprawa? Nie spotkałam jeszcze żadnego mężczyzny, który by o to zapytał, lub patrzył krytycznym okiem, jak karmię dziecko butelką, a kobiety, no owszem, że tak :( A mówi się, że to kobiety są empatyczne ... hmmm, chyba nie te, które ja spotykam :(
Przykład?
W bloku, w którym mieszkam, żeby dostać się do windy, trzeba pokonać jakieś 6 schodów. Nic trudnego, prawda? A i owszem, ale pod warunkiem, że tychże schodów nie pokonuje się z 18 kilogramowym wózkiem, a w wózku z 6 kilogramowym dzieckiem :( Na schodach nie ma szyn ani niczego podobnego, więc wózek trzeba wciągać :( Pokonawszy wcześniej dwoje drzwi :( I jaka jest reakcja kobiet? Żadna, nawet drzwi nie potrzymają, żeby ten wózek wepchać, że nie wspomnę o pomocy przy wciąganiu wózka. A panowie? Chętni, a jakże. Pomaga prawie każdy sąsiad.
Ciąg dalszy przykładów? Dlaczego to kobiety, czują się w obowiązku pytać mnie, czy karmię piersią? I dlaczego to kobiety krzywią się na informacje, że nie i koniecznie muszą dodać, że dla dziecka nie ma nic lepszego niż pokarm matki? Ja pomijam fakt, że to mój wybór jak karmię. Pomijam fakt, że akurat mnie los "zmusił" do karmienia butlą. Ale czy to jest ich sprawa? Nie spotkałam jeszcze żadnego mężczyzny, który by o to zapytał, lub patrzył krytycznym okiem, jak karmię dziecko butelką, a kobiety, no owszem, że tak :( A mówi się, że to kobiety są empatyczne ... hmmm, chyba nie te, które ja spotykam :(
środa, 27 czerwca 2007
Oki, przyznaję się ...
Dziś nic a nic nie zrobiłam ... moj plan legł w gruzach, ale wiecie co? Dobrze mi z tym, praca nie zając, nie ucieknie :)
Jutro czwartek, mamy wizytę u laryngologa z małą, więc znowu za wiele nie zrobię, hihihi - ale co tam :) Może w piątek ...
Jutro czwartek, mamy wizytę u laryngologa z małą, więc znowu za wiele nie zrobię, hihihi - ale co tam :) Może w piątek ...
wtorek, 26 czerwca 2007
Dzień zaczynam od kawy
Od kilku dni, konieczne z rana okazuje się wypicie kawy. Nie wiem czemu, ale nie umiem się ostatnio wyspać i rano jestem całkiem do niczego :( A dziś jeszcze ta pogoda, chłodno, pochmurno, deszczowo i z moim planów nici :(
Ten tydzień będzie upływał pod znakiem "sprzątania". Plan jest dość obszerny, ale pewnie uda się go zrealizować - szkoda tylko, że zapewne znowu nikt nie zauważy, tego co zrobiłam :( No ale ja to wiem i widzę i to też dobrze :)
Głowa mi pęka przy tej pogodzie i najchętniej położyłabym się spać ... i w sumie to powinnam wykorzystać to, że Wiki śpi i zdrzemnąć się, ale jakoś mimo, że bym chciała, nie chce mi się, dziwne, prawda? Wiem, wiem .... czasem wychodzi ze mnie mały dziwoląg.
Ten tydzień będzie upływał pod znakiem "sprzątania". Plan jest dość obszerny, ale pewnie uda się go zrealizować - szkoda tylko, że zapewne znowu nikt nie zauważy, tego co zrobiłam :( No ale ja to wiem i widzę i to też dobrze :)
Głowa mi pęka przy tej pogodzie i najchętniej położyłabym się spać ... i w sumie to powinnam wykorzystać to, że Wiki śpi i zdrzemnąć się, ale jakoś mimo, że bym chciała, nie chce mi się, dziwne, prawda? Wiem, wiem .... czasem wychodzi ze mnie mały dziwoląg.
niedziela, 24 czerwca 2007
Miłość ojcowska
Bardzo lubię patrzeć, jak moja córcia uśmiecha się do taty, mój mąż wtedy często głaska ją po główce :) Może nic wielkiego, ale w tym geście jest tyle miłości :) Tyle, że nie potrzeba więcej :) Lubię też patrzeć, jak mój mąż rozśmieszała małą, a ona daje się rozmieszać i jej usteczka układają się w superowy uśmiech :D W ogóle lubię patrzeć na męża z naszą córcią, bardzo się rozczulam wtedy :) A kocham ich oboje tak bardzo, że chyba bardziej nie można :)
sobota, 23 czerwca 2007
W Ustroniu
Wybraliśmy się dziś z moimi teściami na wycieczkę do Ustronia. Oj, potrzebowałam takiej odskoczni od domu. Mimo tego, że momentami było ciepło, że karmienie i przewijanie w samochodzie wcale nie jest takie łatwe - odpoczęłam rewelacyjnie!!! Spacer nad rzeką, świergot ptaszków, słoneczko i lekki wiaterek, tak nie wiele, a zarazem tak wiele :) Mała była bardzo grzeczna, większą część wycieczki ładnie przespała :) Wybraliśmy się też na Równicę, w końcu :) Super widoczki i takie fajne powietrze ... Z Równicy zbieraliśmy się dość szybko, bo nagle, jak to w górach, przyszły ciemne chmurki, a nie chcieliśmy zmoknąć :)
Przy okazji zobaczyłam, że moja kondycja jest całkiem do rzeczy :P Tyle godzin spaceru, a ja się nawet nie zmęczyłam, nogi mnie nie bolą :) Wręcz jestem pełna energii i chęci być jeszcze dziś zadziałać :P
Przy okazji zobaczyłam, że moja kondycja jest całkiem do rzeczy :P Tyle godzin spaceru, a ja się nawet nie zmęczyłam, nogi mnie nie bolą :) Wręcz jestem pełna energii i chęci być jeszcze dziś zadziałać :P
piątek, 22 czerwca 2007
Słów kilka na tematów kilka :P
Ta notka będzie chyba miała mega rozmiary, jeśli zapiszę wszystko co mi dziś "chodzi" po głowie.
No więc tak, mój drogi komentatorze, pewnie, to, że dobrze mnie znasz, pozwoliło Ci wysunąć jakże słuszne wnioski. Masz rację, to taki trochę słomiany zapał, ale i ... hmmm, wiesz, że ja lubię mieć wszystko na tu i teraz ... lubię być we wszystkim najlepsza, a tu mi nie wychodzi, nie od razu ... ale postanawiam poprawę :) Nie przerwę tego co zaczęłam :)
Nie lubię spacerować sama, tzn. wolałabym spacerować z mężem, ale zdaję sobie sprawę z tego, że po powrocie z pracy, chce chwilę odpocząć, zająć się swoimi sprawami i tym sposobem, czasami wieczorem spaceruję sama po "moim parku" - no może nie do końca sama, pcham przed sobą wózek z Wiki, a jakże :) No ale wracając do tematu, niby nie lubię tych samotnych spacerów, ale z drugiej strony, są dla mnie okazją (zakładając, że Wiki śpi) do przemyśleń, do marzeń, do posłuchania muzyki ... I na pewien sposób lubię ten swój czas ... chyba trochę pogmatwałam ...
Lato, koniec roku szkolnego i co widać w parku? Dwie rzeczy:
1. mamusie z wózkami, bądź też kobiety z brzuszkami :)
2. zakochane pary - siedzą na ławeczką, przytulają się, całują, spacerują, trzymają się za ręce .... okres zakochania, to cudowny okres, te pierwsze chwile, to poznawanie się, później też jest cudownie, ale pierwszy etap związku, ma swój czar, urok .... to momenty, których się nie zapomina, których ja nie zapomniałam :)
A jeśli o pamięci mowa - dziś uzmysłowiłam sobie, jak nie wiele trzeba, aby obudzić lawinę wspomnień. Jedno spojrzenie, na jedno drzewo i wspomnienia ruszyły z kopyta. Stare dzieje, bardzo stare, kiedy byłam młoda i głupia :P Ale jak dobrze, to pamiętam ... nie tylko sytuacje, ale i słowa, gesty ... Jedno drzewo ...
No więc tak, mój drogi komentatorze, pewnie, to, że dobrze mnie znasz, pozwoliło Ci wysunąć jakże słuszne wnioski. Masz rację, to taki trochę słomiany zapał, ale i ... hmmm, wiesz, że ja lubię mieć wszystko na tu i teraz ... lubię być we wszystkim najlepsza, a tu mi nie wychodzi, nie od razu ... ale postanawiam poprawę :) Nie przerwę tego co zaczęłam :)
Nie lubię spacerować sama, tzn. wolałabym spacerować z mężem, ale zdaję sobie sprawę z tego, że po powrocie z pracy, chce chwilę odpocząć, zająć się swoimi sprawami i tym sposobem, czasami wieczorem spaceruję sama po "moim parku" - no może nie do końca sama, pcham przed sobą wózek z Wiki, a jakże :) No ale wracając do tematu, niby nie lubię tych samotnych spacerów, ale z drugiej strony, są dla mnie okazją (zakładając, że Wiki śpi) do przemyśleń, do marzeń, do posłuchania muzyki ... I na pewien sposób lubię ten swój czas ... chyba trochę pogmatwałam ...
Lato, koniec roku szkolnego i co widać w parku? Dwie rzeczy:
1. mamusie z wózkami, bądź też kobiety z brzuszkami :)
2. zakochane pary - siedzą na ławeczką, przytulają się, całują, spacerują, trzymają się za ręce .... okres zakochania, to cudowny okres, te pierwsze chwile, to poznawanie się, później też jest cudownie, ale pierwszy etap związku, ma swój czar, urok .... to momenty, których się nie zapomina, których ja nie zapomniałam :)
A jeśli o pamięci mowa - dziś uzmysłowiłam sobie, jak nie wiele trzeba, aby obudzić lawinę wspomnień. Jedno spojrzenie, na jedno drzewo i wspomnienia ruszyły z kopyta. Stare dzieje, bardzo stare, kiedy byłam młoda i głupia :P Ale jak dobrze, to pamiętam ... nie tylko sytuacje, ale i słowa, gesty ... Jedno drzewo ...
czwartek, 21 czerwca 2007
Zachciało mi się
Nie wiem co mnie podkusiło, zabierać się za coś, czego zupełnie nie umiem robić. Same kłopoty z tego wynikły i tyle a efektów pracy i tak nie ma. Następnym razem, jak się będę chciała za coś zabrać, to 5 razy pomyślę. W końcu chyba każdy powinien zajmować się tym, co umie robić najlepiej.
Wiki jednak nie musi nosić frejki. Skonsultowaliśmy się z innym ortopedą ... według którego bioderka są ok. I może tyle w tym temacie, żeby się nie denerwować.
Za oknem pada i pada ... przeszła burza, grzmiało, błyskało się i wiało strasznie :( Moje biedne kwiaty na balkonie, wyglądają strasznie :( A udało mi się w tym roku takie ładne wyhodować. No miejmy nadzieję, że jeszcze się podniosą.
Czytam "Ogród Afrodyty" - fajnie napisana książka - wciągająca, no nie tak jak King, ale wciąga :) No a najważniejsze jest to, że mam czas i ochotę trochę poczytać. W sumie zaraz po urodzeniu Wiki właśnie tego brakowało mi najbardziej. Ja po prostu lubię czytać. A jeszcze teraz ... teraz czyta mi się lepiej ... dlaczego? Bo mam na to mnie czasu :P hihihi dziwne? no może, ale chodzi o to, ze teraz delektuje się książką, czytam małe fragmenty, mam czas podumać nad nimi ...
A jeśli mowa o dumaniu, to tak właśnie pomyślałam, ze lepiej wrócę do haftowania, bo to mi przynajmniej dobrze wychodzi i bez szkody dla innych .... mam kilka gazetek, kilka obrazków, które chciałabym wyhaftować, więc co? do dzieła? no chyba tak :)
Wiki jednak nie musi nosić frejki. Skonsultowaliśmy się z innym ortopedą ... według którego bioderka są ok. I może tyle w tym temacie, żeby się nie denerwować.
Za oknem pada i pada ... przeszła burza, grzmiało, błyskało się i wiało strasznie :( Moje biedne kwiaty na balkonie, wyglądają strasznie :( A udało mi się w tym roku takie ładne wyhodować. No miejmy nadzieję, że jeszcze się podniosą.
Czytam "Ogród Afrodyty" - fajnie napisana książka - wciągająca, no nie tak jak King, ale wciąga :) No a najważniejsze jest to, że mam czas i ochotę trochę poczytać. W sumie zaraz po urodzeniu Wiki właśnie tego brakowało mi najbardziej. Ja po prostu lubię czytać. A jeszcze teraz ... teraz czyta mi się lepiej ... dlaczego? Bo mam na to mnie czasu :P hihihi dziwne? no może, ale chodzi o to, ze teraz delektuje się książką, czytam małe fragmenty, mam czas podumać nad nimi ...
A jeśli mowa o dumaniu, to tak właśnie pomyślałam, ze lepiej wrócę do haftowania, bo to mi przynajmniej dobrze wychodzi i bez szkody dla innych .... mam kilka gazetek, kilka obrazków, które chciałabym wyhaftować, więc co? do dzieła? no chyba tak :)
wtorek, 19 czerwca 2007
Kiepsko ....
Kiepsko się zaczął ten tydzień ...
Zaczęłam się uczyć ... czego? To narazie tajemnica :P Byłam pełan zapału, chęci, a teraz ... nawet na to jakoś ochota mniejsza ... Moje myśli krążą ciągle wokół małej ... oby wszystko było dobrze, oby wszystko, szybko się wyjaśniło!!!
- nie wiadomo co z prawym uszkiem Wikusi - musimy iść do laryngolog na przepłukanie uszek i za miesiąc kontrola
- dziś dowiedzieliśmy się, że Wiki jeszcze przez miesiąc musi nosić frejkę
- ja jak zwykle nie wiem, kiedy zamknąć buźkę i znowu popaplałam dziś o kilka słów za dużo ... a mówi się szybko i łatwo ... ale ktoś, kto to usłyszał, długo zapomina, albo co gorsze, nie zapomina :( PRZEPRASZAM!!! nie myślę tak wcale - wiesz o tym, prawda?
Zaczęłam się uczyć ... czego? To narazie tajemnica :P Byłam pełan zapału, chęci, a teraz ... nawet na to jakoś ochota mniejsza ... Moje myśli krążą ciągle wokół małej ... oby wszystko było dobrze, oby wszystko, szybko się wyjaśniło!!!
poniedziałek, 18 czerwca 2007
Nie tak ...
Nie tak miało być ... czasami mam tak bardzo dość i tak bardzo mi smutno ...
Dziś śpię z misiem pocieszycielem ...
Dziś śpię z misiem pocieszycielem ...
niedziela, 17 czerwca 2007
Chrzest Wikusi
No i już po ... Chrzest rzeczywiście odbył się w kaplicy, hmmm ... powiem tak - 7 chrztów w maleńkiej kaplicy w taki upał ... momentami robiło mi się słabo :/ Ksiądz ... nie koniecznie pozytywnie nastawiony do dzieci, raczej odbębnił mszę i tyle ... zamieszanie, bo dużo ludzi, tłok, a mało miejsca ... ale to nie ważne. Najważniejsze, że Wikunia zniosła to wszystko dobrze, była bardzo grzeczna, nie płakała.
Podczas imprezki też była przegrzeczna, w sumie głownie spała :) I dawała sobie robić fotki, hihihi
Generalnie wszystko się udało :) No i teraz dalej życie będzie się toczyć własnym torem :)
Jutro wizyta w poradni audiologicznej, jutro u ortopedy - oby było ok!! Trzymajcie proszę kciuki!
Podczas imprezki też była przegrzeczna, w sumie głownie spała :) I dawała sobie robić fotki, hihihi
Generalnie wszystko się udało :) No i teraz dalej życie będzie się toczyć własnym torem :)
Jutro wizyta w poradni audiologicznej, jutro u ortopedy - oby było ok!! Trzymajcie proszę kciuki!
wtorek, 12 czerwca 2007
Syzyf i jego głaz
Pamiętacie mit o Syzyfie? Wtaczał on na górę głaz, gdy był już prawie u szczytu, głaz staczał się a Syzyf rozpoczynał swoją pracę od nowa - to duży skrót, ale właśnie ten fragment mnie interesuje. Dlaczego? Bo czuję się dziś właśnie jak ten Syzyf - jest dobrze, dobrze, lepiej, dobrze i kiedy mam wrażenie, że w końcu będzie bardzo dobrze, spada mój głaz, a jeszcze dostaję nim po głowie ... znowu trzeba zaczynać od nowa, tyle, że z każdym kolejnym razem, chęci coraz mniejsze, kolejne wtaczanie głazu na górę jest trudniejsze i trwa dłużej ... kto wie, czy kiedyś nie postanowię pozostać na dole ... może nie warto wtaczać tego głazu, może na szczycie nic nie ma? A może warto ten głaz wtaczać, ale we dwoje, cały czas we dwoje ... i jeśli nawet głaz spada we dwoje, razem łatwiej sie pozbierać? Łatwiej rozpocząć od nowa?
Ostatnie dni to dni pod znakiem upału, gorąca - marudzącej troszkę córci - braku sił, ochoty i motywacji - zmęczenia - poczucia niedocenienia ... i o ile ze wszystkim sobie jakoś radzę, o tyle to ostatnie doskwiera mi najbardziej :( Mam wrażenie, że czego nie zrobię, nie zaproponuję jest źle. To, że czegoś nie robię, to też źle :(
Do tego, po roku pojawiła się miesiączka - trochę odwykłam i trochę dziwnie się czuję. Pewnie po ciąży hormony starają się jakoś dojść do siebie, tylko szkoda, że te ich zawirowania powodują mój taki a nie inny humor, nastawienie itd.
Lepiej nie będę dziś już więcej smęcić ....
Ostatnie dni to dni pod znakiem upału, gorąca - marudzącej troszkę córci - braku sił, ochoty i motywacji - zmęczenia - poczucia niedocenienia ... i o ile ze wszystkim sobie jakoś radzę, o tyle to ostatnie doskwiera mi najbardziej :( Mam wrażenie, że czego nie zrobię, nie zaproponuję jest źle. To, że czegoś nie robię, to też źle :(
Do tego, po roku pojawiła się miesiączka - trochę odwykłam i trochę dziwnie się czuję. Pewnie po ciąży hormony starają się jakoś dojść do siebie, tylko szkoda, że te ich zawirowania powodują mój taki a nie inny humor, nastawienie itd.
Lepiej nie będę dziś już więcej smęcić ....
sobota, 9 czerwca 2007
Śluby, wesela ...
No to idziemy na wesele, dziś zostaliśmy już oficjalnie zaproszeni :) To dopiero za kilka miesięcy, ale już się cieszę :) Od dawna mam ochotę potańczyć, bo tak w zasadzie, to ostatni raz tańczyłam zdaje się na własnym weselu :) A że było to już czas jakiś temu, chętnie znowu wprawie nogi w ruch - no nie tylko nogi :)
Pamiętam jeszcze dość dobrze nasze przygotowania do ślubu ... no i przede wszystkim dobrze pamiętam Ten Dzień :) Jak dla mnie dzień jedyny w swoim rodzaju, piękny :) Szkoda, że nie można go powtórzyć ... Ale może to i dobrze? Przynajmniej w pamięci zostają wspomnienia właśnie z Tego Dnia, a nie z jego powtórki, bo wydaje mi się, że przy ewentualnej powtórce emocje nie były by już takie same, nie była by to w końcu nowa sytuacja, nie byłby to dzień, na który się tak długo czekało, planowało (w moim przypadku), a biała suknia nie robiła by być może już takie wrażenia ...
Pamiętam jeszcze dość dobrze nasze przygotowania do ślubu ... no i przede wszystkim dobrze pamiętam Ten Dzień :) Jak dla mnie dzień jedyny w swoim rodzaju, piękny :) Szkoda, że nie można go powtórzyć ... Ale może to i dobrze? Przynajmniej w pamięci zostają wspomnienia właśnie z Tego Dnia, a nie z jego powtórki, bo wydaje mi się, że przy ewentualnej powtórce emocje nie były by już takie same, nie była by to w końcu nowa sytuacja, nie byłby to dzień, na który się tak długo czekało, planowało (w moim przypadku), a biała suknia nie robiła by być może już takie wrażenia ...
piątek, 8 czerwca 2007
Metamorfoza
No tak, tak ... miałam nic nie robić z włosami, ale los chciał inaczej jak widać ... mam na głowie krótką czuprynkę i co dziwne ... jestem nawet zadowolona z takiego obrotu sprawy :) Kto powiedział, że krótki włosy nie są kobiecą? Są a przynajmniej mogą być :)
Dziś kolejny ciepły wieczór :) Siedzę z reddsikiem i arbuzem :) padnięta po długaśnym spacerze z Kasią :) Ale warto było, znowu wygadałyśmy się za wszystkie czasy :) A nachodziłyśmy się, po lasku ... było fajnie chłodno i pachniało ... hmmm lasem :P Lubię spacery - znowu lubię spacery :)
Dziś kolejny ciepły wieczór :) Siedzę z reddsikiem i arbuzem :) padnięta po długaśnym spacerze z Kasią :) Ale warto było, znowu wygadałyśmy się za wszystkie czasy :) A nachodziłyśmy się, po lasku ... było fajnie chłodno i pachniało ... hmmm lasem :P Lubię spacery - znowu lubię spacery :)
środa, 6 czerwca 2007
Jak ten czas mija
Nasza córcia jest z nami już 2 miesiące. Jeszcze nie tak dawno chodziłam z wielkim brzuchem i marudziłam, że już chcę urodzić, całkiem niedawno rodziłam, byłam w szpitalu, pamiętam dzień gdy wyszłyśmy ze szpitala - wydaje mi się, jakby to było to wczoraj, a minęło już tyle czasu. No tak, 2 miesiące, to nie tak znowu dużo, ale i nie mało. Chyba w tym czasie udało mi się już troszkę poznać moją córcię i chyba nauczyliśmy się z mężem jak żyć we trójkę a raczej w szóstkę wliczając psa i 2 szynszyle ;)
Ponieważ dziś w końcu zawitało do nas znowu słoneczko, spędziłyśmy dzień na działce, ja łapałam promyki słońca, a Wiki spała pod chmurką. Lubię takie dni ... dobija mnie brzydka pogoda, kiedy muszę siedzieć w domu, czuję się wtedy jak w więzieniu, jest mi źle, jestem poddenerwowana ... ale w dni takie jakie dziś, jestem szczęśliwa, pełna energii, mogłabym góry przenosić. I lubię takie wieczory jak dziś, orzeźwiające powietrze, lekko chłodny wiaterek - spacerek w taki wieczór, mhmhmmm
No ale z tym musimy poczekać :) Malusia śpi :)
Ponieważ dziś w końcu zawitało do nas znowu słoneczko, spędziłyśmy dzień na działce, ja łapałam promyki słońca, a Wiki spała pod chmurką. Lubię takie dni ... dobija mnie brzydka pogoda, kiedy muszę siedzieć w domu, czuję się wtedy jak w więzieniu, jest mi źle, jestem poddenerwowana ... ale w dni takie jakie dziś, jestem szczęśliwa, pełna energii, mogłabym góry przenosić. I lubię takie wieczory jak dziś, orzeźwiające powietrze, lekko chłodny wiaterek - spacerek w taki wieczór, mhmhmmm
No ale z tym musimy poczekać :) Malusia śpi :)
wtorek, 5 czerwca 2007
Refleksyjnie
Jestem szczęśliwa - kocham i jestem kochana ... banalne? być może, ale właśnie dziś uświadomiłam sobie, jak wiele mam, jakie to dla mnie ważne - miłość ...
Hmmm ... dużo myśli krąży mi po głowie, ale nie bardzo umiem przelać je tutaj. Mam wrażenie, że jakbym tego nie ujęła i tak zabrzmi banalnie, bardziej banalne niż wstęp ...
Po prostu mam kogoś na kim mi zależy, koło kogo chcę zasypiać i przy kim chcę sie budzić, z kim chcę jeść śniadanie, z kim chce robić zakupy, sprzątać, z kim chcę planować wakacje, z kim chcę spacerować, leniuchować, do kogo chcę mówić, komu chcę o wszystkim opowiadać, z kim chcę się śmiać i płakać ... Chciałabym, żeby ten Ktoś myślał i czuł podobnie, mam nadzieję, że tak właśnie jest.
No i mam malutką istotkę, którą kocham , kocham, kocham ...
Hmmm ... dużo myśli krąży mi po głowie, ale nie bardzo umiem przelać je tutaj. Mam wrażenie, że jakbym tego nie ujęła i tak zabrzmi banalnie, bardziej banalne niż wstęp ...
Po prostu mam kogoś na kim mi zależy, koło kogo chcę zasypiać i przy kim chcę sie budzić, z kim chcę jeść śniadanie, z kim chce robić zakupy, sprzątać, z kim chcę planować wakacje, z kim chcę spacerować, leniuchować, do kogo chcę mówić, komu chcę o wszystkim opowiadać, z kim chcę się śmiać i płakać ... Chciałabym, żeby ten Ktoś myślał i czuł podobnie, mam nadzieję, że tak właśnie jest.
No i mam malutką istotkę, którą kocham , kocham, kocham ...
niedziela, 3 czerwca 2007
Złoty pierścionek ... na szczęście
Byliśmy dziś z mężem na zakupach. Dostałam pierścionek, za to, że urodziłam mu córcię :) Raczej nie dlatego, że córcię, a nie syna :P No więc dokładniej za dziecko po prostu :)
Dostałam też pluszowego Misia :) Misio siedzi koło mnie i zerka przez ramię, co tu sobie piszę :)
Szkoda tylko, że tym optymistycznym akcentem kończymy weekend, fajnie, że kolejny będzie troszkę dłuższy :)
Dostałam też pluszowego Misia :) Misio siedzi koło mnie i zerka przez ramię, co tu sobie piszę :)
Szkoda tylko, że tym optymistycznym akcentem kończymy weekend, fajnie, że kolejny będzie troszkę dłuższy :)
sobota, 2 czerwca 2007
"Mój park" po deszczu ...
... wydał mi się dziś jeszcze bardziej zielony niż ostatnio. Cudowna zieleń, wspaniały zapach lasu i atmosfera "podeszczowa". Po alejce spacerował ślimak z wielką brązową (czy brąz jest w tym sezonie nadal modny) skorupką :) Trawa aż po kolana wprost zapraszała by się po niej przespacerować.
Szarość
Znowu szaro za oknem, szaro i smutno - nie sprzyja to raczej dobremu nastrojowi. Mała marudzi, na nią chyba ta pogoda też źle wpływa. Uciekam z praniem z balkonu już enty raz i dostaję kręćka w domu. Jeśli tylko rozpogodzi się choć troszkę idę na spacerek, koniecznie, to dla dobra mojej psychiki!
Subskrybuj:
Posty (Atom)