
czwartek, 23 grudnia 2010
poniedziałek, 6 września 2010
Być mamą przedszkolaka
1 września ze ściśniętym sercem odprowadziłam swoją córkę do przedszkola. Sama się sobie dziwię, że ze ściśniętym, bo mała samodzielna, otwarta, lubi dzieci, no ale to już chyba taka cecha mam :) Podejście mężczyzn jest, zdaje się, ciut inne, w każdym razie, mój mąż chyba jednak bardziej wierzył w naszą córkę :P
No ale, moje obawy wszelkie okazały się nieuzasadnione zupełnie :) Wiktoria jest dzielnym przedszkolakiem, chętnie chodzi do przedszkola, świetnie sobie daje w nim radę :) I zmienia się :) To niesamowite, bo to dopiero 4 dni, a my już widzimy zmiany :) Miło, miło :)
Nie trzeba się było bać :)
I choć nadal liczę się z tym, że może nastąpić jakiś kryzys, to jestem pewna, że metodami, go przetrwamy, bo mała zwyczajnie polubiła przedszkole i swoje Panie :)
No ale, moje obawy wszelkie okazały się nieuzasadnione zupełnie :) Wiktoria jest dzielnym przedszkolakiem, chętnie chodzi do przedszkola, świetnie sobie daje w nim radę :) I zmienia się :) To niesamowite, bo to dopiero 4 dni, a my już widzimy zmiany :) Miło, miło :)
Nie trzeba się było bać :)
I choć nadal liczę się z tym, że może nastąpić jakiś kryzys, to jestem pewna, że metodami, go przetrwamy, bo mała zwyczajnie polubiła przedszkole i swoje Panie :)
niedziela, 16 maja 2010
Znowu zaległości - to jakby norma
Okazuje się, że raz na miesiąc mam czas coś napisać. Troszkę to mało, ale może i lepiej mało niż wcale :P
Co tam u mnie?
Czas biegnie bardzo szybko. W zasadzie połowa maja za nami. Pogoda mało sprzyjająca, delikatnie mówiąc. Pada, zimno i pada, i pada i jeszcze raz pada. Nastroje też podobne, deszczowe.
Zmarła babcia mojego męża. Oczywiście byliśmy na pogrzebie. Ciężko było. Starałam się i chciałam wspierać przede wszystkim męża, ale i mnie było źle. Raz, że z powodu babci, a dwa, czułam się, jakbym znowu była na pogrzebie taty - wszystko wróciło. Nie ma lekko.
Poza tym, życie toczy się dalej. Pracuję, sporo, ale jestem zadowolona. W wolnych i nie deszczowych chwilach, spędzam na dworze tyle czasu, ile się tylko da. Planuję wakacje, które już bardzo mi się marzą - taki odpoczynek na całego!!!!!!
Tak sobie postanowiłam, żeby pisać tu choć raz w tygodniu, tak w miarę na bieżąco jednak ... zobaczymy, co z tego wyniknie.
Co tam u mnie?
Czas biegnie bardzo szybko. W zasadzie połowa maja za nami. Pogoda mało sprzyjająca, delikatnie mówiąc. Pada, zimno i pada, i pada i jeszcze raz pada. Nastroje też podobne, deszczowe.
Zmarła babcia mojego męża. Oczywiście byliśmy na pogrzebie. Ciężko było. Starałam się i chciałam wspierać przede wszystkim męża, ale i mnie było źle. Raz, że z powodu babci, a dwa, czułam się, jakbym znowu była na pogrzebie taty - wszystko wróciło. Nie ma lekko.
Poza tym, życie toczy się dalej. Pracuję, sporo, ale jestem zadowolona. W wolnych i nie deszczowych chwilach, spędzam na dworze tyle czasu, ile się tylko da. Planuję wakacje, które już bardzo mi się marzą - taki odpoczynek na całego!!!!!!
Tak sobie postanowiłam, żeby pisać tu choć raz w tygodniu, tak w miarę na bieżąco jednak ... zobaczymy, co z tego wyniknie.
niedziela, 11 kwietnia 2010
Mama trzylatki
No i stało się, jestem już mamą 3 latki ... Nawet nie wiem kiedy minęły te 3 lata, doskonale pamiętam, jak chodziłam z dużym brzuchem, a mój Skarbek już jest taki duży. Gdzieś tam ciuchutko myślałam sobie, ba, łudziłam się, że wraz z tym dniem, moje dziecko bardzo się zmieni. Oczywiście nic takiego się nie stało :) A ja liczyłam, że moja już trzylatka nagle będzie bardzo grzeczna i przestanie pyskować - nie ma tak dobrze :) Choć w zasadzie, to ja wcale nie mogę narzekać na moją małą :)
Łezki
No i chyba w najbliższym czasie będzie głównie na smutno.
Popłynęły łezki i to sporo ... robiłam dla Wikusi napisy na urodzinki. Nic wielkiego. przypomniałam sobie, jak robiłam takie na pierwsze urodzinki małej. Przypomniałam sobie, jak tato był wtedy w szpitalu, jak nie mógł być na pierwszych urodzinkach tak wyczekanej wnusi. Przypomniałam sobie, jak mama mówiła, że tacie łzy poleciały w szpitalu jak mówiła, że jedzie na chwilkę do Wikusi. Jakie to jest niesprawiedliwe :(
Popłynęły łezki i to sporo ... robiłam dla Wikusi napisy na urodzinki. Nic wielkiego. przypomniałam sobie, jak robiłam takie na pierwsze urodzinki małej. Przypomniałam sobie, jak tato był wtedy w szpitalu, jak nie mógł być na pierwszych urodzinkach tak wyczekanej wnusi. Przypomniałam sobie, jak mama mówiła, że tacie łzy poleciały w szpitalu jak mówiła, że jedzie na chwilkę do Wikusi. Jakie to jest niesprawiedliwe :(
poniedziałek, 5 kwietnia 2010
I już po Świętach
No i w zasadzie Wielkanoc już za nami. W zasadzie, to się cieszę, bo ten okres i tak jest dla mnie trudny, a same Święta tylko to potęgują. Dzisiaj jak ubierałam się, gdy wychodziliśmy an obiad, zdałam sobie sprawę z tego, że zakładam sukienkę, którą miałam na sobie, w te Święta kiedy tata był w szpitalu. Nagle spłynęły wszystkie uczucia i emocje, które wtedy mną targały. Przypomniało mi się tak wiele rzeczy: obiad u teściów po wizycie w szpitalu, rozmowa z teściową, rozmowa telefoniczna z mamą a nawet co było na obiad. To niesamowite jak działa nasza pamięć. Choć akurat w tej kwestii wolałabym, żeby tak nie działała. Ale niestety ... te trudne sytuacje wywołują takie emocje, że chyba właśnie one powodują dbałość naszej pamięci o tak wiele szczegółów. Chciałabym, żeby to już tak nie bolało ... chciałabym pamiętać i wspominać tak pozytywnie, na wesoło, a nie na smutno i nie z bólem. Nie wiem, nie jestem jeszcze na gotowa? A czy kiedykolwiek będę? Czy nastaną takie Święta, kiedy nie będę ich kojarzyć z odejściem taty, ze smutkiem, z bólem? Mam taką nadzieję.
niedziela, 28 marca 2010
Okolice Wielkanocy
Pech czy samospełniająca się przepowiednia?
Nie wiem jak to się dzieje, że od ładnych kilku lat, okres około wielkanocny jest dla mojej rodziny jakiś pechowy, chorobowy, szpitalny ... Nie wiem, czy to jakiś splot okoliczności, czy może jakieś fatum, czy ... ale i w tym roku nas nie oszczędziło. Tym razem chorobowo, no i pytam, co się dzieje? I dlaczego?
Nie wiem jak to się dzieje, że od ładnych kilku lat, okres około wielkanocny jest dla mojej rodziny jakiś pechowy, chorobowy, szpitalny ... Nie wiem, czy to jakiś splot okoliczności, czy może jakieś fatum, czy ... ale i w tym roku nas nie oszczędziło. Tym razem chorobowo, no i pytam, co się dzieje? I dlaczego?
piątek, 26 marca 2010
Choroby nie odpuszczają
Coś w ostatnim czasie nie mogą nas na dobre opuścić choroby. Teraz znowu mnie coś złapało ... Chyba spadek odporności jakiś konkretny dopadł i mnie i moją córę. A za oknem taka cudna wiosna, że aż żal w domu siedzieć. Żebym choć jeszcze miała coś dobrego do poczytania ... a tu pustka.
niedziela, 21 marca 2010
"Wiosna, wiosna ach to Ty"
wtorek, 2 marca 2010
Ideał faceta ;)
Dzisiaj naszło mnie, na opisanie idealnego faceta :)
Oczywiście zakładam, że każda nas ma swój ideał, ale chyba nie szkodzi to temu, by z lekkim przymrużeniem oka przyjrzeć się tematowi :)
Zacznijmy od wyglądu, oczywiście, oczywiście wygląd nie jest najważniejszy, to się zgadza, no ale ... jak dla mnie taki egzemplarz doktora House'a byłby jak najbardziej na miejscu :) Przystojny, seksowny i ma to coś :)
Dalej ... facet umiejący słuchać, czyli facet, który umie być przyjacielem. Ja często potrzebuję obgadać problem i wtedy to jest bardzo przydatne. Facet, który wie, że w złej chwili kobieta przytula się często dla samego przytulenia, a nie dla figli w łóżku czy poza nim :)
Ale i facet, wróżbita, umiejący czytać w myślach ... no bo czasem się przytulamy z inną potrzebą, nie tylko pogłaskania po głowie. No i żeby wiedział, kiedy nasze "tak" to "tak" a kiedy "nie" i odwrotnie. Żeby odgadywał nasze marzenia i pragnienia, nastroje, humory jeszcze zanim my same o tym pomyślimy :)
Facet dobry w łóżku, no ale jednocześnie najlepiej by było, żeby ta wiedza i umiejętności na niego jakoś tak spłynęły, bo drugim wymogiem byłoby, żeby nie miał wielu kobiet przed nami :P Oczywiście facet musi także całować tak, że ziemia drży pod nogami :)
Opiekuńczy, tak, żeby w jego ramionach można było się schronić. Facet, który daje poczucie bezpieczeństwa i czuwa nad swoją kobietą.
Z poczuciem humoru :)
Romantyk ... komplementy, kwiaty i czułe słówka :) Nie tylko na pierwszych randkach :)
Mężczyzna doceniający naszą kuchnię, nawet jak coś się spali :)
I nie krytykujący tego, jak prowadzimy samochód :) No i oczywiście dający nam prowadzić swój ukochany samochód - to jest dowód zaufania :)
No i tak na koniec, facet musi być typem dobrego ojca dla naszych dzieci :)
I raz jeszcze powtarzam, że rzecz cała z przymrużeniem oka była pisana :)
Oczywiście zakładam, że każda nas ma swój ideał, ale chyba nie szkodzi to temu, by z lekkim przymrużeniem oka przyjrzeć się tematowi :)
Zacznijmy od wyglądu, oczywiście, oczywiście wygląd nie jest najważniejszy, to się zgadza, no ale ... jak dla mnie taki egzemplarz doktora House'a byłby jak najbardziej na miejscu :) Przystojny, seksowny i ma to coś :)
Dalej ... facet umiejący słuchać, czyli facet, który umie być przyjacielem. Ja często potrzebuję obgadać problem i wtedy to jest bardzo przydatne. Facet, który wie, że w złej chwili kobieta przytula się często dla samego przytulenia, a nie dla figli w łóżku czy poza nim :)
Ale i facet, wróżbita, umiejący czytać w myślach ... no bo czasem się przytulamy z inną potrzebą, nie tylko pogłaskania po głowie. No i żeby wiedział, kiedy nasze "tak" to "tak" a kiedy "nie" i odwrotnie. Żeby odgadywał nasze marzenia i pragnienia, nastroje, humory jeszcze zanim my same o tym pomyślimy :)
Facet dobry w łóżku, no ale jednocześnie najlepiej by było, żeby ta wiedza i umiejętności na niego jakoś tak spłynęły, bo drugim wymogiem byłoby, żeby nie miał wielu kobiet przed nami :P Oczywiście facet musi także całować tak, że ziemia drży pod nogami :)
Opiekuńczy, tak, żeby w jego ramionach można było się schronić. Facet, który daje poczucie bezpieczeństwa i czuwa nad swoją kobietą.
Z poczuciem humoru :)
Romantyk ... komplementy, kwiaty i czułe słówka :) Nie tylko na pierwszych randkach :)
Mężczyzna doceniający naszą kuchnię, nawet jak coś się spali :)
I nie krytykujący tego, jak prowadzimy samochód :) No i oczywiście dający nam prowadzić swój ukochany samochód - to jest dowód zaufania :)
No i tak na koniec, facet musi być typem dobrego ojca dla naszych dzieci :)
I raz jeszcze powtarzam, że rzecz cała z przymrużeniem oka była pisana :)
poniedziałek, 1 marca 2010
Troszkę słonka
Ostatnio pogoda nieco nas rozpieszcza. Jest dużo cieplej i słoneczko świeci, aż człowiekowi się chce. Chce się wszystko, ale i chce się spacerować. Podczas jednego ze spacerów z córką, zorientowałam się, jak wiele my dorośli, tracimy. Jak mało widzimy i jak wąsko patrzymy. Moja córcia co chwilkę nas zatrzymywała, żeby coś pokazać. A to jakiś kamyczek na ziemi, a to upuszczoną przez kogoś słomkę, a to guzik, a to jakąś złamaną gałązkę, a to gdzieś w oddali kogoś, itd., itp. Na początku się irytowałam, w myśl zasady, że co to za spacer, jak co chwilkę stoimy w miejscu, ale już po chwili sama sobie dałam po głowie i zaczęłam się rozkoszować tym, co pokazywała mi mała, i samym spacerem, bo przecież tak naprawdę, to dopiero by spacer, taki z prawdziwego zdarzenia. Dałam się porwać nastrojowi córki, zaczęłam jej opowiadać o tych przedmiotach i sama zaczęłam szukać jakiś fajnych rzeczy :)
To prawda, że od dziecka można się wiele nauczyć. Można się nauczyć szerszego patrzenia, widzenia całego otaczającego nas świata, a nie tylko jego fragmentów. Można się nauczyć, widzenia piękna w drobiazgach i tego, że to drobiazgi składają się na radość, na szczęście :)
To prawda, że od dziecka można się wiele nauczyć. Można się nauczyć szerszego patrzenia, widzenia całego otaczającego nas świata, a nie tylko jego fragmentów. Można się nauczyć, widzenia piękna w drobiazgach i tego, że to drobiazgi składają się na radość, na szczęście :)
wtorek, 23 lutego 2010
To nie wygląda dobrze
Odpoczywając dzisiaj chwilkę, po kolejnym szaleństwie (sprzątaniu), zerknęłam sobie na swoje stare wpisy, na pierwsze wpisy, początki bloga i ... i jestem niezadowolona. Wcześniej pisałam z sensem i generalnie jakoś tak ciekawiej i z głową i treściowo i jakościowo było lepiej, a teraz nawet tematycznie jest do kitu. Oj trzeba się zabrać za siebie, koniecznie!! No i za ten blog.
Przy okazji, przekonałam się tylko, jak długo go już prowadzę :) Fajnie :)
Przy okazji, przekonałam się tylko, jak długo go już prowadzę :) Fajnie :)
poniedziałek, 22 lutego 2010
Różności
Jak to zwykle, dawno mnie nie było i zaległości takie, że szok ... Nie wiem nawet od czego zacząć. Może od tego, że od jakiegoś czasu, robię to co lubię, w czym się spełniam, realizuję i choć mam mało czasu, to jestem szczęśliwa :)
Może następnie wspomnieć o tym, że zapisałam córę do przedszkola. Jak wszystko pójdzie dobrze, to od września, moja małą dziewczynka będzie przedszkolakiem ... jak ten czas zleciał, nie wiem jak i kiedy.
Co jeszcze? No tak, dzisiejszy dzień. Od rana świeciło słoneczko, więc zabrałam się za porządki. Za każdym razem, jak mnie tak wena najdzie, nadziwić się nie mogę, jak nie wiele potrzeba, żeby zrobić generalne porządki. W moim wypadku, owa wena :P muzyka i to wszystko :) Wszystko zrobione an tip top. W ogóle zapomniałam, że dawniej, na nerwy, stresy, czy smutki, włączałam muzykę i tańczyłam, kilka kawałków i było super ... chyba trzeba wrócić do tej metody.
No i co ważne, w końcu udało mi się tak wygospodarować czas, że mam chwile na czytanie. Ostatnio taka mieszanka. Odkryłam Zafona, czytam :) Czytam "Korpus" Griffina, zupełnie inna bajka, a jakby tego było mało sięgnęłam po wampirzą serię S. Meyer - dużo tego i różnie, ale dobrze mi z tym :)
Bez ładu i składu, ale tak to jest, jak się pisze tak często i tak regularnie jak ja ...
Może następnie wspomnieć o tym, że zapisałam córę do przedszkola. Jak wszystko pójdzie dobrze, to od września, moja małą dziewczynka będzie przedszkolakiem ... jak ten czas zleciał, nie wiem jak i kiedy.
Co jeszcze? No tak, dzisiejszy dzień. Od rana świeciło słoneczko, więc zabrałam się za porządki. Za każdym razem, jak mnie tak wena najdzie, nadziwić się nie mogę, jak nie wiele potrzeba, żeby zrobić generalne porządki. W moim wypadku, owa wena :P muzyka i to wszystko :) Wszystko zrobione an tip top. W ogóle zapomniałam, że dawniej, na nerwy, stresy, czy smutki, włączałam muzykę i tańczyłam, kilka kawałków i było super ... chyba trzeba wrócić do tej metody.
No i co ważne, w końcu udało mi się tak wygospodarować czas, że mam chwile na czytanie. Ostatnio taka mieszanka. Odkryłam Zafona, czytam :) Czytam "Korpus" Griffina, zupełnie inna bajka, a jakby tego było mało sięgnęłam po wampirzą serię S. Meyer - dużo tego i różnie, ale dobrze mi z tym :)
Bez ładu i składu, ale tak to jest, jak się pisze tak często i tak regularnie jak ja ...
sobota, 30 stycznia 2010
Muzycznie
Oj, dawno mnie nie było ... no cóż.
Dzisiaj muzycznie ... w ostatnich czasach słucham mało, z różnych względów. Nie ważne. Dzisiaj słucham i jak już słucham, zastanawiam się, jak muzyka potrafi "powiedzieć" to, czasem trudno ubrać w słowa.
Kropka.
Dzisiaj muzycznie ... w ostatnich czasach słucham mało, z różnych względów. Nie ważne. Dzisiaj słucham i jak już słucham, zastanawiam się, jak muzyka potrafi "powiedzieć" to, czasem trudno ubrać w słowa.
Kropka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)