No tak, bycie mamą przedszkolaka jest cudowne :) Pierwsze występy dziecka, wyciskające łezki z oczu, obserwowanie pierwszych przyjaźni, obserwowanie jak nasze dziecko dojrzewa każdego dnia, jak staje się coraz bardziej samodzielne, coraz mądrzejsze, jak wiele z przedszkola wnosi w nasze życie ... niestety wnosi też choroby. I tu cudowności nagle się kończą. Chyba tylko mama innego przedszkolaka, wie o czym mówię (wniosek ten wynika z dość ogólnego niezrozumienia poprzez resztę populacji). Ciągły strach, lęk, ciągłe nasłuchiwanie czy to kichnięcie to tylko tak jednorazowo, a ten kaszel ... suchy czy mokry, jednorazowy czy już coś się rozkręca, i ciągły prawie niekończący się katar - fridy, kropelki, spray, syropy, tabletki, cud specyfiki na odporność, stosy chusteczek, to wszystko zaczyna się piętrzyć, gdzieś w kuchni, czy łazience, a na nasza głowa na pełnych obrotach - ciągłe myślenie i pamiętanie, jak co dawkować i kiedy, obserwowanie objawów, wizyty u lekarzy ...
Po pierwszym roku przedszkola, czuję się niemal specjalistką od chorowania dziecięcego. Gdy idziemy z córką do lekarza, bez zastanowienia wyliczam kiedy dokładnie i jakie objawy wystąpiły, w jakiej kolejności, z jakim nasileniem, jakie leki już zastosowałam i w zasadzie już wiem, czego się dowiemy, co nam zostanie zalecone. Oczywiście do zaleceń się stosuje, bo lekarzem nie jestem.
W końcu następuje wyleczenie, dziecko znowu wkracza w progi przedszkola, znowu dzieją się różne cudowności, ale w głowie mamy i w sercu, gdzieś ciągle tkwi ten strach i obawa. Nerwowo spoglądam na oczka, niby niecelowo sprawdzam czółko, dopytuję o samopoczucie ... bo wiem, że te cudowności nie potrwają długo, że lada moment znowu coś się sypnie ... że dziecko znowu straci coś fajnego w przedszkolu, tym razem teatrzyk, innym bal, kolejnym, wycieczkę, czy sesję zdjęciową, a może Mikołaja ...
Tak, wiem, sama zdaję sobie sprawę z tego, że takie nerwowe i lękowe podejście do sprawy, nie jest zdrowe, dla mnie, nie jest dobre, ale inaczej nie umiem. I chyba nie tylko ja. Wiem, że mamy chorowitych przedszkolaków bardzo podobnie do tego podchodzą i też spotykają się z ogólnym brakiem zrozumienia ze strony niemal wszystkich ...
My właśnie "zaliczamy" pierwszą chorobą w tym roku szkolnym. 10 dni przedszkola i ... już!!! Bomba wybuchła ... jutro w przedszkolu teatrzyk, dziecko chciałoby iść ...
Dużo zdrowia wszystkim przedszkolakom, i spokoju ich mamom!!!!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz