niedziela, 18 września 2011

Mamą przedszkolaka być

No tak, bycie mamą przedszkolaka jest cudowne :) Pierwsze występy dziecka, wyciskające łezki z oczu, obserwowanie pierwszych przyjaźni, obserwowanie jak nasze dziecko dojrzewa każdego dnia, jak staje się coraz bardziej samodzielne, coraz mądrzejsze, jak wiele z przedszkola wnosi w nasze życie ... niestety wnosi też choroby. I tu cudowności nagle się kończą. Chyba tylko mama innego przedszkolaka, wie o czym mówię (wniosek ten wynika z dość ogólnego niezrozumienia poprzez resztę populacji). Ciągły strach, lęk, ciągłe nasłuchiwanie czy to kichnięcie to tylko tak jednorazowo, a ten kaszel ... suchy czy mokry, jednorazowy czy już coś się rozkręca, i ciągły prawie niekończący się katar - fridy, kropelki, spray, syropy, tabletki, cud specyfiki na odporność, stosy chusteczek, to wszystko zaczyna się piętrzyć, gdzieś w kuchni, czy łazience, a na nasza głowa na pełnych obrotach - ciągłe myślenie i pamiętanie, jak co dawkować i kiedy, obserwowanie objawów, wizyty u lekarzy ...
Po pierwszym roku przedszkola, czuję się niemal specjalistką od chorowania dziecięcego. Gdy idziemy z córką do lekarza, bez zastanowienia wyliczam kiedy dokładnie i jakie objawy wystąpiły, w jakiej kolejności, z jakim nasileniem, jakie leki już zastosowałam i w zasadzie już wiem, czego się dowiemy, co nam zostanie zalecone. Oczywiście do zaleceń się stosuje, bo lekarzem nie jestem.
W końcu następuje wyleczenie, dziecko znowu wkracza w progi przedszkola, znowu dzieją się różne cudowności, ale w głowie mamy i w sercu, gdzieś ciągle tkwi ten strach i obawa. Nerwowo spoglądam na oczka, niby niecelowo sprawdzam czółko, dopytuję o samopoczucie ... bo wiem, że te cudowności nie potrwają długo, że lada moment znowu coś się sypnie ... że dziecko znowu straci coś fajnego w przedszkolu, tym razem teatrzyk, innym bal, kolejnym, wycieczkę, czy sesję zdjęciową, a może Mikołaja ...
Tak, wiem, sama zdaję sobie sprawę z tego, że takie nerwowe i lękowe podejście do sprawy, nie jest zdrowe, dla mnie, nie jest dobre, ale inaczej nie umiem. I chyba nie tylko ja. Wiem, że mamy chorowitych przedszkolaków bardzo podobnie do tego podchodzą i też spotykają się z ogólnym brakiem zrozumienia ze strony niemal wszystkich ...

My właśnie "zaliczamy" pierwszą chorobą w tym roku szkolnym. 10 dni przedszkola i ... już!!! Bomba wybuchła ... jutro w przedszkolu teatrzyk, dziecko chciałoby iść ...

Dużo zdrowia wszystkim przedszkolakom, i spokoju ich mamom!!!!!!!

sobota, 17 września 2011

może najlepiej bez tytułu ...

Ostatnio wiele się działo i wiele razy miałam chęć wpaść tu i napisać coś, ale ... no ale właśnie, zawsze było coś, innego, ważniejszego ...

W tym roku spędziłam wczasy nad morzem. Można powiedzieć, że to mój pierwszy raz, gdyż swego rzeczywistego pierwszego nie pamiętam,miałam kilka lat. Nasze morze mnie zauroczyło, zafascynowało, i tak zwyczajnie zakochałam się!!!!!!
To, że lubię słońce, wylegiwanie się na plaży, kąpiele, to jedno. Tego mi podczas urlopu nie brakowało. Ale jest coś jeszcze, to szum morza, to uczucie, że mimo tłoku na plaży jest się samemu i ten szum jest tylko dla nas - a jednocześnie przysłania rozmowy innych. Cudowny piasek i spacery, brodzenie w morzu i ten kompletny brak celu, spacer dla spaceru. Zachód słońca nad morzem - bajeczny ... Teraz trudno mi będzie wybierać się na wczasy w inne miejsce.
Już tęsknię, już marzę o kolejnym takim urlopie. Ale nie tylko, marzę o zobaczeniu morza jesienią i wiosną i podczas zimy ...
A gdyby tak jeszcze znaleźć bursztyn ... bursztynek ...