
W końcu udało nam się wyrwać na wakacje. Nie były to może najdłuższe wakacje, bo 6 dniowe, pogoda zmusiła nas do ich skrócenia. Nie był to może maksymalny wypoczynek, bo o takim przy dwulatku chyba ciężko mówić, ale jednak była to zmiana otoczenia, inne powietrze, inni ludzie, inne zajęcie i co najważniejsze ... odpoczęłam. Na swój sposób, ale odpoczęłam i to się liczy :)
Naładowałam akumulatorki i to się liczy :)
A moja praca ... na wczasach nie było nawet czasu na myślenie o moim projekcie. Mam nadzieję, że teraz starczy mi sił, żeby się za to zabrać, dokończyć, wykończyć itd. :)