Ileż razy pisałam jakieś wypracowania na temat roli książek w naszym życiu? Już kilka razy w szkole podstawowej, potem w średniej kolejne kilka i nawet na egzaminie na studia, trafiłam na taki temat krótkiej wypowiedzi pisemnej ...
Ileż razy pisałam, że książki w naszym życiu są ważne, że dostarczają nam wzorców, wzorów zachowań, że są pocieszycielami, że pomagają odnaleźć drogę, że rozbudzają wyobraźnię, itd., itd.... Wiele razy, bardzo wiele.
Wiele książek wywarło na mnie jakieś wrażenie, wiele było dla mnie inspiracją, czy dostarczało jakiś wzorców, ale chyba pierwszy raz trafiłam niedawno, na książkę, która okazała się dla mnie drogowskazem, pocieszycielem w jednym, która dała mi przysłowiowego "kopa" i co najlepsze w momencie, kiedy tego bardzo potrzebowałam.
Piszę o książce "Kolory miłości" Preethi Nair. Gdy już ją przeczytałam, zerknęłam na okładkę i doczytałam taki opis "...liryczna, zabawna proza, niosąca jednak krzepiące przesłanie. Jeśli uwierzymy w siebie i pozostaniemy sobie wierni, osiągniemy wszystko, o czym marzymy, a nawet więcej ..."
Brzmi banalnie? Może? Nie jest to też odkrycie stulecia, ale ...
wczoraj miałam kiepski dzień, kilka spraw się na to nałożyło, ale głównie chodziło o mnie, o moją osobę, o moje podejście do pewnych spraw ... nie miałam weny do niczego, więc czytałam i czytałam ... i z momentu na moment coraz bardziej widziałam siebie w bohaterce i bohaterkę w sobie ...
Jak już zdążyłam zauważyć, wiele osób cytuje 2 zdania z tej książki, ja nie będę wyjątkiem ... nie będę oryginalna ...
"Twórczość wymaga odwagi" (H. Matisse)
No właśnie o ową odwagę rozbijał się wczorajszy mój humorek. A raczej o jej brak. O brak odwagi do robienia tego, czego się chce, o brak odwagi, by wybrać jakąś drogę i kroczyć nią, nawet jeśli na tej drodze więcej jest kolców niż płatków róż, z nadzieję i wiarą!! że to właśnie ta droga i że na jej końcu, jest właśnie TO. Nasze TO. Ba, wyszło nawet na to, że i o twórczość pewnego rodzaju chodzi. Nie zagłębiając się, bo nie ma to zupełnie znaczenia, moja odwaga w tworzeniu gdzieś się ulotniła.
Ale ... właśnie, ale ... przeczytałam książkę, jak nie trudno się domyślić, zakończoną happy endem i to nawet takim nieco "ponad" i ... no i jakoś znalazłam w sobie odwagę, znalazłam chęci i siły, by tworzyć.
Drugie często cytowane zdanie z tej książki:
"Kto chce widzieć kwiaty zawsze je zobaczy" H. Matisse
No więc właśnie. Może nie rozchodzi się o to by rozglądać się za chwastami, a właśnie za kwiatami? Może w każdej sytuacji, jeśli tylko się lepiej rozejrzeć, natrafimy na kwiaty? Może tylko trzeba chcieć ich poszukać?
Ja chcę!!! Tak chcę i będę ich szukać.
Już widzę ważny kwiat na drodze mojej twórczości i jeśli nawet nie natrafię na więcej kwiatów, ten jeden, jest ogromny i kolorowy i ... i to mi wystarcza :)